Armia chińska poinformowała w listopadzie, że pod koniec miesiąca przeprowadzi ćwiczenia marynarki na "zachodnim Pacyfiku". Manewry takie marynarka Chin organizuje regularnie, ale AFP przypomina, że tym razem zbiegło się to w czasie rosnącymi napięciami w regionie.
Na Morzu Południowochińskim ścierają się roszczenia terytorialne Chin i innych krajów regionu: Wietnam, Filipiny, Tajwan, Malezja i Brunei domagają się praw do - co najmniej - części morza, a napięcia między rywalami okazjonalnie przeradzają się w morskie starcia. Morze Południowochińskie jest ważnym szlakiem handlowym, przez który przepływają rocznie warte 5 bilionów dolarów towary. Morze jest też bogate w złoża ropy, minerałów i obfite łowiska ryb. Pekin coraz bardziej asertywnie domaga się kontroli nad spornymi wodami.
Wolę umocnienia obecności USA w regionie zamanifestował w listopadzie prezydent Barack Obama, gdy podpisał z australijską premier Julią Gillard porozumienie w sprawie zwiększenia obecności wojskowej USA w Australii.
Jeden z rzeczników Pentagonu George Little skomentował apel prezydenta Chin, mówiąc, że kraj ten "ma prawo" do wzmocnienia swej gotowości bojowej. Jednak podkreślił, że USA wielokrotnie wzywały Pekin, aby w kwestiach militarnych działał w sposób "przejrzysty". W stosunkach dwóch największych potęg Pacyfiku przejrzystość jest konieczna i stanowi "część przyjaznych relacji, które staramy się zbudować z armią Chin" - powiedział Little.
eb, zew, PAP