Do skażonej strefy ustawicznie przedostają się wody gruntowe, które zostają następnie poddane dezaktywacji, co znacznie redukuje ich radioaktywność. 11 marca 2011 roku połączone z tsunami potężne trzęsienie ziemi poważnie uszkodziło elektrownię Fukushima I, powodując przynajmniej częściowe stopienie rdzeni paliwowych w trzech z jej sześciu reaktorów i znaczną emisję substancji promieniotwórczych do otoczenia. Jest to najpoważniejsza katastrofa nuklearna od czasu wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.
- Chcielibyśmy zwiększyć liczbę zbiorników do magazynowania wody, ale trudno będzie robić to w nieskończoność - powiedział rzecznik Tepco Junichi Matsumoto. Jak zaznaczył, wynosząca około 155 tys. ton pojemność zbiorników wyczerpie się mniej więcej w marcu. Tepco poinformowała również, że jej siedzibę w Tokio odwiedziła delegacja krajowej federacji spółdzielni rybackich, by wyrazić protest przeciwko planom odpompowywania wody do morza. Tepco twierdzi, że wciąż analizuje potencjalny wpływ zdezaktywowanej wody na środowisko morskie, a przed ewentualnym odpompowaniem do morza zostałaby ona dodatkowo rozcieńczona.
W trakcie chłodzenia uszkodzonych reaktorów bezpośrednio po awarii w elektrowni nagromadziły się dziesiątki tysięcy ton skażonej wody. Ocenia się, że obecnie codziennie przenika do siłowni od 200 do 500 ton wody gruntowej, którą również trzeba magazynować. W kwietniu Tepco wypuściło do morza ponad 10 tys ton zdezaktywowanej wody, by zrobić miejsce dla wody o znacznie wyższym stopniu radioaktywności. Spowodowało to ostre protesty Chin i Korei Południowej.
eb, pap