- Kilkadziesiąt lat po przyjęciu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Międzynarodowego Pakietu Praw Obywatelskich radykalnie zmieniły się stosunki międzynarodowe – powiedział Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Gdy powstawała koncepcja praw człowieka, aksjomatem było, że państwa europejskie oraz Stany Zjednoczone razem dbają o osiągnięcie tego standardu. Niestety w ostatnich latach USA zaczęły dopuszczać się czynów, które zakwestionowały najbardziej podstawowe prawa człowieka jak zakaz tortur, prawo do rzetelnego procesu, czy nawet – w kontekście tego, co się stało z Osamą bin Ladenem – prawo do życia. Wciąż działa więzienie w Guantanamo, nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za program tajnych więzień CIA, powszechnie wykorzystywane przez Stany Zjednoczone stały się drony – bezzałogowe aparaty latające, służące do zabijania osób częstokroć niewinnych, tylko podejrzewanych o działalność terrorystyczną - wyliczał Bodnar. Jego zdaniem „w pewnym sensie Europa pozostała sama, na niej spoczywa ciężar dbania o przestrzeganie praw człowieka i promowanie tych wartości", choć zarazem UE i jej członkowie także łamią prawa imigrantów, Romów, więźniów czy osób starających się o status uchodźcy.
Michael Freeman z uniwersytetu w Essex nawiązał do sporu, czy prawa człowieka są uniwersalne, czy też przypisywanie jednakowych praw wszystkim ludziom to lekceważenie tradycyjnych kultur. Według Freemana uniwersalizm nie kłóci się z różnorodnością, podczas gdy relatywizm żąda tolerancji dla kultur, które są okrutne i niszczą inne kultury. - Szacunek dla odmiennych kultur nie wyklucza żądania zaprzestania polityki niezgodnej z prawami człowieka – podkreślił brytyjski uczony. Prof. Zdzisław Kędzia z UAM w Poznaniu przytoczył argument, jakoby prawa człowieka uniformizowały świat i były ekspansją kultury zachodniej. Kędzia zwrócił uwagę, że takie zarzuty formułują dyktatury, publicyści i intelektualiści, nigdy jednak nie osoby, które same stają się ofiarami prześladowań.
Prezes TK, od lat związany z HFPC, Andrzej Rzepliński wyraził zaniepokojenie pojawiającymi się w Polsce tezami o zaufaniu Chińczyków do władzy i aprobatą dla „stabilności" ustroju Chin, którego „nie szarpią wybory i sztuczki marketingu politycznego”. Najcięższe naruszenia praw człowieka odnotowywane przez HFPC to stosowanie kary śmierci, porwania, zaginięcia, tortury, nieludzkie warunki w więzieniach, brak reakcji instytucji państwa lub wręcz przyzwolenie na kulturowo uwarunkowane naruszenia praw człowieka, np. ukamienowanie, a także brak wolności słowa i wyznania.
- Inne są problemy w Polsce – związane np. z ochroną zdrowia w więzieniu, z rzetelnym procesem, czasami z wolnością słowa i organizowania pokojowych zgromadzeń, prawem do prywatności, inne w Ugandzie lub Korei Północnej – powiedział Bodnar. Zwrócił uwagę, że Brazylia i Afryka Południowa wyróżniają się korzystnie pod względem praw człowieka wśród innych krajów rozwijających się, jak Rosja, Indie i Chiny. Zaznaczył, że wciąż wiele krajów arabskich cierpi na brak praw człowieka. Wskazał też na państwa Azji środkowej – Uzbekistan, Kirgistan, Kazachstan i Tadzykistan, gdzie „rozgrywa się walka, czy będą w sferze wpływów europejskich, czy to, staną się sferą wpływów chińskich, gdzie nie będzie mowy o prawach człowieka – dodał.
- Musimy się zastanowić, czy doktryna praw człowieka w znanym nam kształcie przetrwa, czy będzie to jedynie pieśń śpiewana przez kilka krajów świata, podczas gdy inne państwa będą swobodnie łamały prawa człowieka" – powiedział Bodnar. „Liderzy europejscy muszą sobie zdać sprawę, że trzeba dbać nie tylko o integrację gospodarzą, ale też opartą na wartościach, aby można było te wartości promować – powiedział Bodnar.eb, pap