Fala kulminacyjna na Dunaju minęła Bratysławę i kieruje się na Budapeszt. Zagrożony jest Wyszehrad, gdzie woda może zmyć z powierzchni ziemi ponad dwieście budynków.
Na szczęście dla Bratysławy nie sprawdziły się zapowiedzi hydrologów o wodzie stulecia, a nawet - jak twierdzili niektórzy - tysiąclecia, której wysokość miała przekroczyć 10,5 metra. W piątek w Bratysławie poziom Dunaju wzrósł do 988 centymetrów - o 6,5 metra ponad normę - ale w nocy z piątku na sobotę zaczął opadać.
Woda nie zrobiła większych szkód. Zalane zostały tylko przybrzeżne tereny - obwałowania z betonowych bloków i worków z piaskiem skutecznie zapobiegły wylaniu się wody na bratysławską starówkę i osiedla mieszkaniowe w dzielnicy Petrżalka.
Saperzy i strażacy wraz ze swoim sprzętem zostali przesunięci na dolny bieg rzeki, głównie do Komarna i Szturowa, ale w ocenie kierownictwa akcji przeciwpowodziowej, słowackim miastom i wsiom nie zagraża już większe niebezpieczeństwo.
Słowackie media podkreślają, że Bratysławę uratował zbiornik retencyjny położony przed elektrownią wodną w Gabczikowie. Jest on na tyle duży - może przyjąć 13 tys. metrów sześc. wody na sekundę - że zatrzymał większość wody, która zagrażała stolicy Słowacji.
Elektrownia i zbiornik są powodem wieloletniego sporu Słowaków i Węgrów - ci drudzy dotychczas narzekali, że spiętrzenie wody przed elektrownią obniża spławność w dalszym biegu rzeki.
Odcięta jest od świata położona na zachód od Bratysławy osada Dewin, leżąca pod zamkiem o tej samej nazwie, gdzie w środę drogi dojazdowe zalały zlewające się tu rzeki Dunaj i Morawa. Wznowiono tam już jednak dostawy prądu, a wojsko pomaga w wypompowywaniu wody z zalanych piwnic. Zadania komunikacji miejskiej przejęły wojskowe ciężarówki.
Nadal zamknięte jest słowacko-węgierskie przejście graniczne na Dunaju Medvedev-Gyoer, którym Polacy przez środkową Słowację podróżują na południe Europy. Ruch jest kierowany do pobliskiego przejścia Komarno-Komarom i do Bratysławy.
Wzrastający poziom wody na Dunaju zagraża zwłaszcza miastom Szentendre i Wyszehrad. W tym ostatnim władze miasta obawiają się, że woda zmyje z powierzchni ziemi 200 domów, hoteli, a także części pałacu królewskiego.
"Ludzie są zmęczeni, potrzebujemy wolontariuszy do napełniania worków z piaskiem, by umacniać brzegi rzeki" - apelował Sandor Hadhazy, mer Wyszehradu, dawnej stolicy Węgier, położonej 40 km na północ od Budapesztu.
W Budapeszcie ewakuowano w piątek wieczorem ponad 400 osób, osiągając łączną liczbę 1430 ewakuowanych mieszkańców Budapesztu, zaś tysiące Węgrów wzmacniało brzegi Dunaju, układając worki z piaskiem. Stan zagrożenia ogłoszono na odcinku tysiąca kilometrów.
W piątek po południu zamknięto linię szybkiego metra i linię tramwajową. Pociągi z Budapesztu do Wiednia kursują ze znacznym opóźnieniem, a wiele dróg w północnych Węgrzech jest nieprzejezdnych.
Mieszkańcom pomagają też żołnierze, którzy umacniają obrzeża wysepki na Dunaju w Budapeszcie. Znajdują się tam dwa luksusowe hotele i często odwiedzany przez turystów park.
em, pap
Woda nie zrobiła większych szkód. Zalane zostały tylko przybrzeżne tereny - obwałowania z betonowych bloków i worków z piaskiem skutecznie zapobiegły wylaniu się wody na bratysławską starówkę i osiedla mieszkaniowe w dzielnicy Petrżalka.
Saperzy i strażacy wraz ze swoim sprzętem zostali przesunięci na dolny bieg rzeki, głównie do Komarna i Szturowa, ale w ocenie kierownictwa akcji przeciwpowodziowej, słowackim miastom i wsiom nie zagraża już większe niebezpieczeństwo.
Słowackie media podkreślają, że Bratysławę uratował zbiornik retencyjny położony przed elektrownią wodną w Gabczikowie. Jest on na tyle duży - może przyjąć 13 tys. metrów sześc. wody na sekundę - że zatrzymał większość wody, która zagrażała stolicy Słowacji.
Elektrownia i zbiornik są powodem wieloletniego sporu Słowaków i Węgrów - ci drudzy dotychczas narzekali, że spiętrzenie wody przed elektrownią obniża spławność w dalszym biegu rzeki.
Odcięta jest od świata położona na zachód od Bratysławy osada Dewin, leżąca pod zamkiem o tej samej nazwie, gdzie w środę drogi dojazdowe zalały zlewające się tu rzeki Dunaj i Morawa. Wznowiono tam już jednak dostawy prądu, a wojsko pomaga w wypompowywaniu wody z zalanych piwnic. Zadania komunikacji miejskiej przejęły wojskowe ciężarówki.
Nadal zamknięte jest słowacko-węgierskie przejście graniczne na Dunaju Medvedev-Gyoer, którym Polacy przez środkową Słowację podróżują na południe Europy. Ruch jest kierowany do pobliskiego przejścia Komarno-Komarom i do Bratysławy.
Wzrastający poziom wody na Dunaju zagraża zwłaszcza miastom Szentendre i Wyszehrad. W tym ostatnim władze miasta obawiają się, że woda zmyje z powierzchni ziemi 200 domów, hoteli, a także części pałacu królewskiego.
"Ludzie są zmęczeni, potrzebujemy wolontariuszy do napełniania worków z piaskiem, by umacniać brzegi rzeki" - apelował Sandor Hadhazy, mer Wyszehradu, dawnej stolicy Węgier, położonej 40 km na północ od Budapesztu.
W Budapeszcie ewakuowano w piątek wieczorem ponad 400 osób, osiągając łączną liczbę 1430 ewakuowanych mieszkańców Budapesztu, zaś tysiące Węgrów wzmacniało brzegi Dunaju, układając worki z piaskiem. Stan zagrożenia ogłoszono na odcinku tysiąca kilometrów.
W piątek po południu zamknięto linię szybkiego metra i linię tramwajową. Pociągi z Budapesztu do Wiednia kursują ze znacznym opóźnieniem, a wiele dróg w północnych Węgrzech jest nieprzejezdnych.
Mieszkańcom pomagają też żołnierze, którzy umacniają obrzeża wysepki na Dunaju w Budapeszcie. Znajdują się tam dwa luksusowe hotele i często odwiedzany przez turystów park.
em, pap