W innym incydencie grupa radykalnych osadników weszła w nocy na teren strefy wojskowej w pobliżu granicy z Jordanią, żeby zaprotestować przeciwko jordańskim demonstracjom w związku z izraelską decyzją dotyczącą zamknięcia kładki dla pieszych na Wzgórze Świątynne w Jerozolimie. Izraelskie siły bezpieczeństwa wyprowadziły intruzów z bazy. Jak pisze agencja Reutera, incydenty są oznaką wzrostu napięcia między wojskiem izraelskim a radykalnymi osadnikami, którzy twierdzą, że z powodów religijnych mają prawo mieszkać w dowolnym miejscu na Zachodnim Brzegu, który Palestyńczycy uważają za swoje terytorium.
Rzecznik izraelskiej armii Joaw Mordechaj oświadczył w rozgłośni wojskowej, że na Zachodnim Brzegu doszło do serii "poważnych incydentów" po tym, jak rozeszły się pogłoski o zbliżającej się eksmisji kilku osadników. - Kilkudziesięciu działaczy prawicowych rzucało kamieniami w palestyńskie i izraelskie pojazdy wojskowe - powiedział rzecznik. - Następnie protestujący wkroczyli do bazy wojskowej, rzucali butelkami z farbą, wykrzykiwali przekleństwa, przebijali opony w pojazdach wojskowych i wybijali szyby w samochodach - dodał Mordechaj. Według niego, incydent w pobliżu granicy z Jordanią i atak na bazę wojskową niedaleko Nablusu są powiązane. - Nie wierzę w przypadki. Uważam, że zmobilizowanie około 100 osób wymaga organizacji. Nie pozwolimy na takie zakłócanie spokoju - podkreślił Mordechaj.
Na Zachodnim Brzegu Jordanu żyje około 300 tys. Izraelczyków.pap, ps