Liczba zabitych w wieczornym wybuchu gazu w domu mieszkalnym w Moskwie wzrosła do ośmiu osób. Kilkunastu poważnie rannych znajduje się w szpitalu.
Zdaniem ratowników, ostateczny bilans tragedii - do jakiej zdaniem strażaków najprawdopodobniej doszło w wyniku wybuchu instalacji gazowej - może okazać się jeszcze wyższy.
Przyczyny wybuchu nie są jeszcze znane, jednak - zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych Aleksandra Czekalina - najbardziej prawdopodobną wersją jest potężny wybuch gazu.
Jednocześnie - jak podaje rano rosyjska agencja ITAR-TASS - w dziewięć godzin po wybuchu ratownikom udało się wydostać spod gruzów sześć żywych osób.
Akcja ratownicza prowadzona była przez całą noc. Na miejscu zaangażowano około 350 ratowników i 84 specjalistyczne wozy straży pożarnej. Większość gruzu jest jednak usuwana przez ludzi w obawie, że wprowadzenie na miejsce ciężkiego sprzętu może zagrozić życiu tych, którzy mogą jeszcze znajdować się pod zwałowiskiem. Ich liczbę ocenia się na kilkanaście osób. W zniszczonym budynku w sumie zamieszkiwało 166 osób - tragedia jednak bezpośrednio dotknęła prawdopodobnie 48 mieszkańców. 22 z nich nie doznało poważniejszych obrażeń.
Eksplozja zniszczyła przede wszystkim centralną część pięciopiętrowego bloku, w której znajdowało się dziesięć mieszkań. Obecny na miejscu minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu ostrzegł w nocy, że w zawalonej części budynku może być wciąż kilkanaście osób. Ekipy poszukiwawcze kilkakrotnie ogłaszały pięciominutowe okresy absolutnej ciszy, by słuchać głosów spod ruin.
Część rannych znajduje się jednak w ciężkim stanie - u jednej z hospitalizowanych kobiet lekarze stwierdzili poparzenia trzeciego stopnia, obejmujące 80 procent powierzchni ciała.
Eksplozja nastąpiła o 23.10 czasu moskiewskiego i zniszczyła cztery górne piętra w jednej z klatek schodowych 5-kondygnacyjnego domu.
les, pap
Przyczyny wybuchu nie są jeszcze znane, jednak - zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych Aleksandra Czekalina - najbardziej prawdopodobną wersją jest potężny wybuch gazu.
Jednocześnie - jak podaje rano rosyjska agencja ITAR-TASS - w dziewięć godzin po wybuchu ratownikom udało się wydostać spod gruzów sześć żywych osób.
Akcja ratownicza prowadzona była przez całą noc. Na miejscu zaangażowano około 350 ratowników i 84 specjalistyczne wozy straży pożarnej. Większość gruzu jest jednak usuwana przez ludzi w obawie, że wprowadzenie na miejsce ciężkiego sprzętu może zagrozić życiu tych, którzy mogą jeszcze znajdować się pod zwałowiskiem. Ich liczbę ocenia się na kilkanaście osób. W zniszczonym budynku w sumie zamieszkiwało 166 osób - tragedia jednak bezpośrednio dotknęła prawdopodobnie 48 mieszkańców. 22 z nich nie doznało poważniejszych obrażeń.
Eksplozja zniszczyła przede wszystkim centralną część pięciopiętrowego bloku, w której znajdowało się dziesięć mieszkań. Obecny na miejscu minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu ostrzegł w nocy, że w zawalonej części budynku może być wciąż kilkanaście osób. Ekipy poszukiwawcze kilkakrotnie ogłaszały pięciominutowe okresy absolutnej ciszy, by słuchać głosów spod ruin.
Część rannych znajduje się jednak w ciężkim stanie - u jednej z hospitalizowanych kobiet lekarze stwierdzili poparzenia trzeciego stopnia, obejmujące 80 procent powierzchni ciała.
Eksplozja nastąpiła o 23.10 czasu moskiewskiego i zniszczyła cztery górne piętra w jednej z klatek schodowych 5-kondygnacyjnego domu.
les, pap