Kanada wypowiada wojnę szkolnym chuliganom

Kanada wypowiada wojnę szkolnym chuliganom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fizyczne i psychiczne znęcanie się uczniów nad kolegami ze szkoły to problem kanadyjskich szkół (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Kanadyjskie szkoły zaczynają poważnie traktować problem znęcania się uczniów nad słabszymi kolegami. W prowincji Ontario przygotowano projekt prawa wymierzonego przeciwko prześladowcom. W minionym tygodniu w Toronto zarząd miejskich szkół zorganizował spotkanie dla 9 tysięcy uczniów, podczas którego tłumaczono dzieciom co robić, gdy koledzy ich prześladują i zachęcano do działania, by skończyć ze szkolnym znęcaniem się. Uczniowie składali też swoiste zobowiązanie do przeciwdziałania przypadkom prześladowania.
W ostatnim czasie rząd prowincji Ontario zaproponował uchwalenie prawa, które da szkołom możliwość relegowania uczniów, którzy znęcają się nad słabszymi. W projekcie mówi się o możliwości usuwania ze szkół uczniów, którzy dopuścili się znęcania z powodu rasy, religii, płci, orientacji seksualnej, niepełnosprawności, czy innych względów. Jedną z  przyczyn złożenia tej propozycji są przypadki samobójstw wśród nastolatków, którzy nie wytrzymali psychicznej presji ze strony innych uczniów.

Za walkę z prześladowcami wzięli się też sami uczniowie. W  listopadzie wychowankowie jednej ze szkół w Toronto zorganizowali spotkanie poświęcone temu problemowi. Lady Gaga przesłała do szkoły specjalne nagranie ze swoim udziałem, i dzięki temu o  Etobicoke School of Arts oraz o problemie znęcania się dzieci nad dziećmi szeroko mówiono w mediach. Założyciel BullyingCanada, organizacji pomagającej dzieciom prześladowanym w szkole, poinformował na łamach prasy, że co miesiąc odbieranych jest 3-5 tys. telefonów zgłaszających problem. Co miesiąc przychodzi też ok. 3 tys. e-maili. - O znęcaniu nie  mówi się, dopóki coś złego się nie wydarzy - przestrzegał w grudniowym wydaniu pisma "Outlooks" Rob Frenette z BullyingCanada.

Dziennik "Globe and Mail" pisał niedawno, że przez wiele lat polityka pomagania uczniom, czy wręcz przepychania ich z klasy do klasy, nawet wówczas, gdy ich zachowanie było całkowicie nie do przyjęcia, doprowadziła do  sytuacji, w której część uczniów czuje się bezkarna. Z kolei instrukcje dla nauczycieli, kładące nacisk na  pomoc dla złych uczniów, sprawiają, że szkoły często poświęcają więcej uwagi prześladowcom niż prześladowanym. Szkoły zresztą mają swoje zasady dotyczące postępowania w  przypadkach znęcania się, ale - jak zauważono w gazecie - zwrócenie się do dorosłych to ostatnia rzecz, którą zrobi dziecko. Problemem, na który wskazują eksperci jest właśnie to, że  prześladowane przez kolegów dzieci nie chcą o tym mówić. Nie chodzi zresztą o fizyczne zaczepki, których skutki byłyby widoczne - problem dotyczy często psychicznego dręczenia, czy nawet tak pozornie nieistotnych spraw, jak niezapraszanie na spotkania, czyli wykluczenie z grupy rówieśniczej. Psychologowie tłumaczą, że dla rodziców takie sygnały jak niechęć do chodzenia do szkoły, wybuchy złości, czy nagłe pogorszenie się ocen powinny być sygnałem, że coś złego dzieje się z ich dzieckiem.

PAP, arb