Festiwal Rewolucji w Tunezji - 12 miesięcy temu rozpoczęła się arabska wiosna

Festiwal Rewolucji w Tunezji - 12 miesięcy temu rozpoczęła się arabska wiosna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mohamed Bouazizi (fot. REUTERS/Zoubeir Souissi/FORUM) 
Sidi Bouzid, miasto będące kolebką arabskiej wiosny, upamiętnia pierwszą rocznicę samospalenia 26-letniego sprzedawcy owoców, Mohameda Bouaziziego. 18 grudnia tysiące młodych ludzi wyszły na ulice, zdjęcia Bouaziziego były wszędzie. Bouazizi podpalił się 17 grudnia 2010 r. przed budynkiem rządowym, kiedy po raz kolejny został upokorzony przez policję, która skonfiskowała jego wózek z owocami. Stanowił on jedyne źródło dochodu 26-latka.

Akt samospalenia był bezpośrednią przyczyną protestów przeciwko niskim standardom życia, które rozprzestrzeniły się po całym kraju doprowadzając do obalenia wieloletnich rządów prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. Arabska wiosna ogarnęła następnie m.in. Egipt, Libię, Bahrajn, Syrię i Jemen. - To był całkowicie spontaniczny akt. Bouazizi nie marzył, aby  zostać męczennikiem. Myślę, że po prostu chciał żyć godnie - wspominał Majed Guarbi, który zawiózł poparzonego kolegę do  szpitala. - Kiedy dojechaliśmy do szpitala było tam już mnóstwo policji. Byłem przesłuchiwany, zaproponowano mi również pieniądze za to, abym siedział cicho. Nigdy bym się na to nie zgodził - dodał Guarbi. Siostra Bouaziziego podkreśliła, że zawsze będzie dumna z brata, choć bardzo jej go brakuje i czuje pustkę po jego odejściu. - Byliśmy blisko. Nie zrobiłby tego, gdyby nie czuł, że nie ma innego wyjścia - oceniła.

Bieda - bohaterka

Według adwokata i aktywisty na rzecz praw człowieka Chaleda Aouinia nie ma nic dziwnego w  tym, że to właśnie w Sidi Bouzid wszystko się zaczęło. Uważa, że wielkie przemiany i rewolucje w Tunezji zawsze miały swoje źródło w Sidi Bouzid oraz sąsiadujących miastach Kafsa i Al-Kasrajn. - Należy pamiętać, że jak w większości rewolucji na świecie to bieda jest główną bohaterką. Kiedy człowiek jest pozbawiony godności, przestaje się bać - tłumaczył Aouini. Jego zdaniem Bouazizi stał się symbolem rewolucji, ale walka jeszcze się nie skończyła. - Patrzymy władzy na ręce i oczekujemy prawdziwych rozwiązań. Jeśli jednak kontynuowana będzie retoryka kłamstw poprzedniego systemu, jesteśmy gotowi na kolejną rewolucję. Wrócimy do miejsca, w którym zaczęliśmy - podsumował.

Wiele twarzy arabskich rewolucji

Od 17 do 19 grudnia w Sidi Bouzid trwać będzie Festiwal Rewolucji, Wolności oraz Godności. - Zaprosiliśmy gości z Libii, Syrii, Egiptu, Iranu. Chcemy, aby było to święto nie tylko Tunezji, ale  także innych krajów arabskich, które wciąż walczą z dyktaturą - tłumaczył Ramzy Slimani, jeden z organizatorów. W festiwalu uczestniczą przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, ludzie nauki i kultury świata arabskiego. - Rewolucje arabskie mają wiele twarzy, należą do wszystkich, którzy w nich uczestniczą. Dlatego cieszę się, że oprócz wielkich nazwisk, takich jak laureatka Pokojowej Nagrody Nobla jemeńska dziennikarka Tawakkul Karman, zostali zaproszeni aktywiści mniej znani - mówiła dokumentalistka z Egiptu Newin Szalabi. - W Egipcie jest coraz gorzej, właściwie niewiele udało nam się osiągnąć. Dlatego ten młody człowiek jest dla nas ikoną, myśl o jego bohaterskim czynie daje nadzieję - dodała Szalabi.

Z kolei minister ds. młodzieży i sportu Salim Shaker przekonywał mieszkańców Sidi Bouzid, że rząd robi wszystko co w jego mocy, aby  pobudzić gospodarkę regionu, przyciągnąć inwestorów i zmniejszyć bezrobocie. Jego wystąpienie spotkało się jednak z dużą krytyką. Zarzucano mu, że rok po rewolucji nie tylko nic się nie zmieniło, ale jest coraz gorzej.

PAP, arb