Na przekazanych przez telewizję zdjęciach, widać Kim Dzong Ila w trumnie w swym tradycyjnym uniformie khaki, otoczonego białymi i czerwonymi kwiatami. Ciało Kim Dzong Ila zostało wystawione w mauzoleum Kumsusan w Phenianie, gdzie spoczywa także jego ojciec, zmarły w 1994 roku założyciel komunistycznej Korei Północnej Kim Ir Sen. W całej Korei Północnej w obiektach wojskowych, przed fabrykami czy budynkami użyteczności publicznej flagi zostały opuszczone do połowy masztów.
Północnokoreańskie media przekazują sceny zbiorowej żałoby w Korei Północnej po ujawnieniu informacji o śmierci Kim Dzong Ila, który zmarł w wyniku zawału serca. Pogrzeb zmarłego przywódcy ma się odbyć 28 grudnia. Kim Dzong Un został namaszczony na następcę Kim Dzong Ila - ten ostatni sam przejął władzę w 1994 roku po śmierci swego ojca, założyciela Korei Płn. Kim Ir Sena, który zainaugurował tym samym pierwszą komunistyczną dynastię świata.
Tymczasem uciekinierzy z Północy, którzy znaleźli schronienie w Korei Południowej, i południowokoreańscy obrońcy praw człowieka zapowiedzieli, że chcą balonami posłać w kierunku Korei Płn. dziesiątki ulotek potępiających reżim Kim Dzong Ila. 21 grudnia w niebo polecieć mają balony z ok. 200 tys. ulotek krytykujących dynastię Kimów. Jeden z przywódców ruchu Park Sang-Hak oświadczył, że śmierć Kim Dzong Ila stanowi "powód do radości i źródło nadziei dla wszystkich Koreańczyków na Południu i Północy, którzy chcą wolności i przestrzegania praw człowieka".
Czytaj więcej we Wprost.pl:
Korea Północna bez przywódcy - Kim Dzong Il nie żyje
USA: umarł Kim Dzong Il - teraz Kim Dzong Un?
Co z tym Phenianem? Prezydent Korei Południowej dzwoni do Obamy
Korea Północna: był "drogi przywódca", jest "wielki następca"
Chiny: Kim Dzong Il nie żyje? Jesteśmy zasmuceni
Francja: pewnego dnia Korea odzyska wolność
Miedwiediew wysłał kondolencje do Phenianu. Dzwonił do Seulu
Kuba będzie opłakiwała Kim Dzong Ila przez trzy dni
"Czy Koreańczycy płaczą po Kim Dzong Ilu? Nie jest pewne czy wiedzą o jego śmierci"
Obama uspokaja Japonię: sojuszników nie opuścimy
PAP, arb