Korski przypomina, że Al-Irakija - polityczny blok zrzeszający w większości sunnitów, bojkotuje parlament i nie uczestniczy w obradach gabinetu, protestując w ten sposób przeciw zagarnięciu władzy przez Malikiego. Haszemi oskarżył premiera o wywołanie "narodowego kryzysu" i porównał go do Saddama Husajna. "Niestety USA nie przyjmują do wiadomości irackiej rzeczywistości taką, jaka jest, ponieważ prezydent Barack Obama musi uzasadnić decyzję wycofania wojsk. Waszyngton musi wpłynąć na Malikiego i jego kohorty, by Irak nie pogrążył się w nowej wojnie domowej" - podkreśla "The Spectator".
Korski obawia się powtórki z historii - przypomina, że wojskowy zamach stanu z 1958 roku obalił w Iraku monarchię Haszemitów, zainstalowaną przez Brytyjczyków w 1932 roku. W niespełna kilka lat, na skutek zamachu po instytucjach ustanowionych przez Brytyjczyków nie pozostał ślad. "Wygląda na to, że historia może się powtórzyć" - podsumowuje Korski. Równie kruche jak spuścizna po Brytyjczykach mogą się okazać demokratyczne instytucje ustanowione przez Amerykanów - ostrzega autor artykułu.
PAP, arb