Pracownicy lotniska w Buenos Aires, odpowiedzialni za kontrolę bagażu, stwierdzili, że odprawiana walizka zawiera ogromną ilość "substancji organicznych, które się poruszają" - piszą argentyńskie gazety. Sędzia Mercelo Aguinsky postawił mężczyźnie zarzut "próby dokonania niebezpiecznej kontrabandy" i zarządził zajęcie jego mienia o równowartości 80 tys. dolarów. Przemytnika wypuszczono z aresztu, ale nie może opuszczać Argentyny.
W bagażu Czecha znaleziono m.in. jadowite żmije, w tym dwa okazy gatunku yarara, który może osiągać do 1,5 metra długości i liczne młode węże boa, a także zaskrońce, żółwie, ślimaki i jaszczurki umieszczone w plastikowych pojemnikach. Gdy otworzono walizkę, dwa okazy już nie żyły i taki sam los spotkałby najpewniej również większość zwierząt, które udusiłyby się w szczelnym bagażu.
Eksperci twierdzą, że gdyby jadowite żmije dotarły do Czech żywe to osoby przez nie ukąszone nie miałyby żadnych szans na przeżycie, ponieważ w kraju tym nie ma antidotum na ukąszenia jadowitych gatunków endemicznych z Ameryki Łacińskiej.
PAP, arb