Rośnie liczba chińskich imigrantów we wschodniej Syberii. Demografowie uważają, że utrzymanie obecnych trendów sprawi, że w przyszłości Syberia będzie chińska.
Na początku sierpnia modny w Rosji temat "chińskiego zagrożenia", podjął - bijąc na alarm - dziennik "Niezawisimaja Gazieta". Przywoływani przez nią eksperci Centrum Demografii Rosyjskiej Akademii Nauk uznali, że wyraźne już dziś tendencje - niski przyrost naturalny i odpływ ludności - do 2016 roku utrzymają się także w dwóch wschodnich okręgach federalnych - syberyjskim i dalekowschodnim. Okręgi te zajmują dwie trzecie rosyjskiego terytorium, ale są zamieszkane zaledwie przez 27 mln ludzi.
Rozmówcy "NG" przestrzegali jednocześnie przed rosnącą emigracją ze strony najludniejszego sąsiada Rosji - Chin. Według nich, na terenach syberyjskich gotowych jest osiedlić się (nie sprecyzowano w jakim okresie) od 50 do 70 mln Chińczyków, co ponad 2-3-krotnie przewyższyłoby liczbę rosyjskich bądź autochtonicznych mieszkańców tych terenów.
Chińscy imigranci są przy tym o wiele bardziej przedsiębiorczy i pracowici od Rosjan, co powoduje, że już dziś zaczynają kontrolować nowe obszary aktywności gospodarczej - w pierwszej kolejności handel. Rosyjscy nacjonaliści żądają kontroli ich imigracji i ograniczenia napływu Chińczyków. Nie chcą tego władze Rosji, którzy w aktywności Chińczyków widzą szanse na pobudzenie rozwoju wschodnich prowincji.
"Jeżeli pewna liczba chińskich obywateli przyjeżdża do Rosji, rejestruje się, pracuje i płaci podatki, to nie ma w tym nic złego" - oświadczył rosyjski minister obrony Siergiej Iwanow w Ułan-Ude, stolicy Buriacji w południowej Syberii.
Iwanow poszedł nawet dalej przekonując gospodarzy położonego niedaleko Chin regionu, że jeżeli Rosja chce podnieść poziom swojej gospodarki, to musi "zezwalać na przyjazd sile roboczej". "Po pierwsze jednak należy stwarzać potrzebne warunki dla Rosjan" - zaznaczył.
les, pap
Rozmówcy "NG" przestrzegali jednocześnie przed rosnącą emigracją ze strony najludniejszego sąsiada Rosji - Chin. Według nich, na terenach syberyjskich gotowych jest osiedlić się (nie sprecyzowano w jakim okresie) od 50 do 70 mln Chińczyków, co ponad 2-3-krotnie przewyższyłoby liczbę rosyjskich bądź autochtonicznych mieszkańców tych terenów.
Chińscy imigranci są przy tym o wiele bardziej przedsiębiorczy i pracowici od Rosjan, co powoduje, że już dziś zaczynają kontrolować nowe obszary aktywności gospodarczej - w pierwszej kolejności handel. Rosyjscy nacjonaliści żądają kontroli ich imigracji i ograniczenia napływu Chińczyków. Nie chcą tego władze Rosji, którzy w aktywności Chińczyków widzą szanse na pobudzenie rozwoju wschodnich prowincji.
"Jeżeli pewna liczba chińskich obywateli przyjeżdża do Rosji, rejestruje się, pracuje i płaci podatki, to nie ma w tym nic złego" - oświadczył rosyjski minister obrony Siergiej Iwanow w Ułan-Ude, stolicy Buriacji w południowej Syberii.
Iwanow poszedł nawet dalej przekonując gospodarzy położonego niedaleko Chin regionu, że jeżeli Rosja chce podnieść poziom swojej gospodarki, to musi "zezwalać na przyjazd sile roboczej". "Po pierwsze jednak należy stwarzać potrzebne warunki dla Rosjan" - zaznaczył.
les, pap