Pierwsza grupa obserwatorów, którzy mają ocenić sytuację w Syrii, dotarła do tego kraju 26 grudnia, a kolejna jest oczekiwana 5 stycznia. Tymczasem tylko 1 stycznia w czasie tłumienia demonstracji przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi w Syrii zginęło co najmniej osiem osób, a od 23 grudnia - co najmniej 286 - twierdzą obrońcy praw człowieka. Obecny przewodniczący Parlamentu, przedstawiciel Kuwejtu Ali al-Salem al-Dekbas, oświadczył, że fakt, iż do aktów przemocy dochodzi "w obecności arabskich obserwatorów wywołał wściekłość ludzi, a ponadto przeczy celom misji". - Jesteśmy świadkami eskalacji przemocy, więcej ludzi jest zabijanych, w tym dzieci, a to wszystko w obecności obserwatorów - podkreślił. - Daje to syryjskiemu reżimowi arabską przykrywkę dla jego nieludzkiego postępowania, na oczach Ligi Arabskiej - dodał Kuwejtczyk.
Zadaniem arabskich obserwatorów jest ocena, czy Damaszek przestrzega planu zakończenia dziewięciomiesięcznych represji wobec przeciwników reżimu Baszara el-Asada. Misja wzbudza w szeregach syryjskiej opozycji kontrowersje. Obrońcy praw człowieka informują o kolejnych ofiarach śmiertelnych represji reżimu, podczas gdy szef misji, sudański generał Mustaf Dabi, po wizycie w mieście Hims, głównym ośrodku opozycji, określił sytuację w Syrii jako "uspokajającą".
88-osobowy Parlament Arabski zrzesza przedstawicieli krajów członkowskich Ligi Arabskiej. Był pierwszym organem, który zalecił zawieszenia członkostwa Syrii w Lidze w odpowiedzi na represje sił Asada. ONZ szacuje, że od początku trwających od marca antyprezydenckich demonstracji zginęło w Syrii ponad 5 tys. cywilów.
PAP, arb