USA potępiły w piątek zdecydowanie zamach samobójczy w centrum Damaszku, w którym tego dnia zginęło, jak pisze AFP, co najmniej 26 osób, a wiele zostało rannych. Nie wiadomo, kto stoi za zamachem w stolicy Syrii.
Rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland powiedziała, że jak w przypadku poprzednich ataków, władze syryjskie obwiniają "wszystkich": opozycję, Al-Kaidę i Stany Zjednoczone. - Obecnie nie możemy powiedzieć, jak to się stało - powiedziała o piątkowym zamachu, który władze Syrii przypisują "terrorystom", a opozycja sugeruje, że była to prowokacja ze strony reżimu prezydenta Baszara el-Asada.
- Zdecydowanie potępiamy ten zamach - powiedziała Nuland. - Nie sądzimy, że przemoc jest dobrą odpowiedzią na problemy Syrii - zaznaczyła rzeczniczka Departamentu Stanu dodając, że dobrą odpowiedzią byłaby demokratyczna przemiana polegająca na złożeniu urzędu przez prezydenta Asada.
Wskutek eksplozji ładunku wybuchowego w pobliżu autobusu policyjnego stojącego pod budynkiem komisariatu policji w staromiejskiej dzielnicy Damaszku Al-Midan zginęło 26 osób, a 63, jak podał szef MSW, odniosło rany.
Według szacunków ONZ w ciągu dziewięciu miesięcy protestów przeciwko Asadowi w Syrii zginęło ponad 5 tys. ludzi. Syryjskie władze twierdzą natomiast, że zbrojne "gangi terrorystyczne" zabiły ok. 2 tys. policjantów i żołnierzy.pap, ps