Krytycy potępiają nową ustawę i mówią, że to deptanie praw człowieka. Oskarżają rząd izraelski o nieumiejętność sformułowania spójnej humanitarnej polityki w kwestii nielegalnej imigracji, która staje się w ostatnich latach coraz bardziej palącym problemem w kraju. Premier Izraela Benjamin Netanjahu, który nazywa coraz większy napływ nielegalnych imigrantów "plagą narodową", głosował za ustawą.
Deputowany Nican Horowic z partii Merec nazwał nową ustawę "plamą" na izraelskim kodeksie prawnym. Emerytowany sędzia Boaz Okon, analityk ds. prawnych dziennika "Jedijot Achronot", określił ją jako "nieograniczoną licencję do stosowania terroru wobec każdego, kto wjeżdża do Izraela".
Rząd szacuje, że od roku 2005 do Izraela przybyło nielegalnie ok. 50 tysięcy Afrykanów, z których większość, jak utrzymują władze izraelskie, szuka wygodniejszego życia, a nie ucieczki przed prześladowaniami. Orędownicy imigrantów utrzymują, że są oni uchodźcami i powinni uzyskać azyl. Niektórzy Izraelczycy uważają jednak, że imigranci są gospodarczym i społecznym obciążeniem i obawiają się, że ich rosnąca liczba zmieni żydowski charakter Izraela.
zew, PAP