Startująca w wyborach partia Ak Żoł, formalnie opozycyjna, ale uważana za bliską rządowi, oraz ugrupowanie prorządowych komunistów uzyskały po 7,3 proc. głosów. Przekroczyły więc próg wyborczy, który wynosi 7 proc. Frekwencja wyborcza wyniosła 75,05 proc. w porównaniu z 64,56 proc. w wyborach w 2007 roku.
Ogólnonarodowa Partia Socjaldemokratyczna (OPSD), główne ugrupowanie opozycyjne, oświadczyła, że jej obserwatorów nie wpuszczono do wielu lokali wyborczych. Jeden z jej przywódców Bułat Abiłow został skreślony z listy wyborczej, podobnie jak piątka kandydatów z innych partii. Ruch opozycyjny Ruchanijat nie został w ogóle dopuszczony do wyborów. Oficjalnie z powodu niespełnienia warunków formalnych. Prawdziwą przyczyną wyeliminowania go z wyborów było, jak twierdzą obserwatorzy, deklarowanie poparcia dla strajkujących robotników w Żanaozenie, na zachodzie kraju. W grudniu zginęło tam 16 osób. "Władza znów użyła wypróbowanych metod: ci sami wyborcy głosowali wielokrotnie w różnych lokalach wyborczych" - oświadczyło ugrupowania Ruchanijat. Dotychczas żadne wybory w Kazachstanie nie zostały uznane przez OBWE za wolne.
Zwołane przedterminowo wybory miały pomóc rządowi w ustabilizowaniu sytuacji w kraju po wydarzeniach w mieście górniczym Żanaozen i wcześniejszych protestach robotniczych. Dawna republika radziecka, jako potęga naftowa, która mimo niedawnych strajków uchodzi za względnie stabilne państwo w regionie i prowadzi pragmatyczną politykę zagraniczną, pozostaje w dobrych stosunkach nie tylko z Rosją i Chinami, lecz także z większością państw Unii Europejskiej i Stanami Zjednoczonymi.
W wyborach wybrano 98 deputowanych do Mażylisu. Dziewięciu członków tej izby parlamentu zostanie wybranych przez Zgromadzenie Ludowe Kazachstanu, które reprezentuje różne grupy etniczne kraju.
zew, PAP