Płonne nadzieje naukowców
Naukowcy mieli nadzieję na uzyskanie nowego materiału na temat losów Wallenberga, kiedy w końcowym okresie ZSRR międzynarodowa komisja uzyskała dostęp do radzieckich akt więziennych. Jednak dokument szwedzkiego MSZ potwierdza zarzuty, że KGB starał się temu przeszkodzić - powiedziała niemiecka badaczka Susanne Berger, która konsultowała się ze szwedzko-rosyjską grupą roboczą. Grupa ta przez 10 lat, do 2001 roku, prowadziła śledztwo w sprawie Wallenberga. Nota szwedzkiej ambasady w Moskwie z 16 września 1991 roku informuje, że były szef radzieckiego archiwum specjalnego Anatolij Prokopienko powiedział szwedzkim dyplomatom, iż KGB poinstruował go, żeby wstrzymał poszukiwania dokumentów, prowadzone przez badaczy z pierwszej międzynarodowej komisji Wallenberga. Prokopienko miał też powiedzieć, że KGB zażyczył sobie kopie wszystkich dokumentów, które badacze już przejrzeli. Notę ambasady agencja Associated Press otrzymała od Susanne Berger. Autentyczność tego dokumentu potwierdziło szwedzkie MSZ. Berger uznała, że jest to znaczący dokument, ponieważ ilustruje starania badaczy o dostęp do ważnych dokumentów z radzieckich archiwów. Wskazała przy tym, że sytuacja z 1991 roku była niestety typowa. - Dwadzieścia lat później wciąż stoimy przed tym podstawowym problemem - dodała.
Rząd odtajnia notę ambasady
Agencja AP odnotowuje, że Prokopienko przekazał podobne informacje o ingerencji KGB w artykule prasowym z 1997 roku. Później rząd Szwecji odtajnił notę ambasady, ale nie była ona szerzej znana aż do czasu, gdy Berger uzyskała ją w zeszłym miesiącu. Wallenberg został aresztowany wraz z węgierskim kierowcą Vilmosem Langfelderem dzień po zajęciu Budapesztu przez Armię Czerwoną. Rosjanie nigdy nie ujawnili powodów jego zatrzymania. Rosyjski naukowiec Wadim Birstein, jeden z badaczy pracujących dla pierwszej komisji Wallenberga, powiedział agencji AP, że on i jego koledzy znaleźli właśnie nieznane przedtem dokumenty, kiedy wiosną 1991 roku zablokowano im dostęp do archiwum. - Powstrzymano nas zaraz po tym, kiedy znalazłem trzy dokumenty: dwa z nazwiskiem Wallenberga i jeden z nazwiskiem Langfeldera. A oni (władze) mówili, że niczego nie ukrywają! - powiedział Birstein.
Birstein i Berger, pracujący w USA, mówią, że chociaż oni i inni badacze uzyskali potem możliwość przestudiowania niektórych akt Wallenberga, ważnych materiałów archiwalnych wciąż im nie udostępniono. Berger wskazała, że nawet pierwsza partia materiałów, przekazanych przez Rosjan w 1991 roku, okazała się ocenzurowana. Agencja AP odnotowuje, że strona rosyjska nigdy nie przedstawiła świadectwa zgonu Wallenberga ani nie wydała jego zwłok.
pap, ps