Wiec na głównym placu stolicy zgromadził kilkaset osób, głównie starszych. Zorganizował go "Ruch dla Chorwacji - Nie dla UE", w którego skład wchodzą niewielkie, nacjonalistyczne ugrupowania, w tym weterani wojny z lat 90. Na transparentach uczestnicy wypisali wielkie hasło: "Dzień wielkiej zdrady", rozdawali broszury zatytułowane "Z Jugosławii do Eurosławii?". Mówcy powtarzali, że rząd okłamuje społeczeństwo, a jeden z nich nazwał gabinet socjaldemokraty Zorana Milanovicia, który doszedł do władzy po wyborach 4 grudnia, "komunistyczną oligarchią".
Gdy niewielka, kilkuosobowa grupa organizatorów i najaktywniejszych uczestników wiecu podjęła próbę zerwania flagi unijnej z budynku na placu, interweniowała policja. Zatrzymała sześć osób - podała telewizja 24sata (24 godziny). Kilka minut przed próbą zerwania flagi jeden z zatrzymanych później działaczy Drażen Keleminec, lider skrajnie prawicowej i nacjonalistycznej Autochtonicznej Chorwackiej Partii Prawa, tłumaczył PAP, że wywieszanie flag unijnych jest nielegalne w Chorwacji. - Zerwiemy ją, będą nas próbowali zatrzymać, ale zrobimy to, choćbyśmy mieli umrzeć - oznajmił.
Według niego, Chorwacja po wejściu do UE utraci suwerenność. "Zawsze byliśmy okupowani, nigdy nie mogliśmy mieć własnej władzy w swojej ojczyźnie. Stworzyliśmy Chorwację i teraz po 20 latach mamy znowu nie mieć Chorwacji. Przyjadą azylanci i za rok będziemy mniejszością we własnym kraju. Tu dojdzie do powstania, jeśli Chorwacja wejdzie do UE" - zapowiedział. Jak podały chorwackie media, podobny wiec odbył się w sobotę w Rijece nad Adriatykiem.
eb, pap