Dotychczas na unijnej czarnej liście mogły się znaleźć - z zakazem wjazdu do UE - osoby odpowiedzialne za represjonowanie społeczeństwa obywatelskiego i demokratycznej opozycji w związku z wyborami prezydenckimi w roku 2010. Sankcje polegały też na zamrożeniu aktywów firm. To pozwoliło umieścić na liście już 210 osób oraz zamrozić aktywa trzem firmom związanym z reżimem, a także zakazać eksportu na Białoruś materiałów, które mogłyby być wykorzystywane do represjonowania opozycji czy tłumienia manifestacji.
Na Białorusi dochodzi do nowych przypadków naruszania praw człowieka, których sprawcami mogą być osoby niekoniecznie związane z represjami wyborczymi - zwłaszcza że minął już ponad rok od ostatnich wyborów. - Po przyjęciu nowej decyzji UE każda osoba zaangażowana w nowe represje czy tłumienie nowych manifestacji może się czuć zagrożona - powiedziały źródła.
Zdaniem Sikorskiego UE powinna działać dwutorowo i poza sankcjami powinna przygotowywać "szczodry pakiet pomocy dla przyszłej demokratycznej Białorusi". - Tak, aby nie tylko opozycja, ale też i ci wewnątrz struktur państwowych, którzy widzą, że obecna polityka prezydenta Łukaszenki wiedzie donikąd - by wiedzieli, że gdyby ta polityka się zmieniła, to UE wesprze ewentualny proces reform - powiedział Sikorski.
ja, PAP