Lewica domaga się, aby dozwolone było posiadanie do 30 gramów konopi indyjskich na własny użytek. Handel konopiami i produktami z nich pozostałby zabroniony. Oprócz tego powinny powstawać "kluby konopi" - zarejestrowane stowarzyszenia, których członkami mogłyby być tylko osoby pełnoletnie i które zajmowałyby się uprawą konopi dla swoich członków. - Na czarnym rynku niemożliwa jest kontrola zarówno nad ilością konsumpcji, jak i jakością (konopi) - powiedziała na posiedzeniu komisji zdrowia ekspert Nicole Krumdiek z Uniwersytetu w Bremie. Zdecydowanie przeciwna inicjatywie Lewicy jest rządowa pełnomocnik ds. walki z narkotykami Mechthild Dyckmans. Zakaz jest skuteczny. Stanowi on sygnał dla młodzieży, że konopie są czymś niebezpiecznym i nie powinno się po nie sięgać - oceniła.
Podobnego zdania są politycy większości niemieckich partii. Chadek Johannes Singhammer podkreślił, że bagatelizowanie szkodliwości konopi jest nieodpowiedzialne. Z kolei zdaniem socjaldemokratki Angeliki Graf, legalizacja marihuany i haszyszu poprzez tworzenie "klubów konopi" raczej powodowałaby problemy niż je rozwiązywała. Nawet generalnie przychylni legalizacji marihuany Zieloni sceptycznie oceniają pomysł tworzenia "klubów konopi".pap, ps