Inny adwokat byłej premier Serhij Własenko oświadczył, że niebawem może dojść do kolejnego procesu jego klientki, po którym może ona spędzić w więzieniu ogółem nawet 12 lat. W ubiegłym tygodniu Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że zakończyła śledztwo w sprawie machinacji finansowych firmy Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), którą Tymoszenko kierowała w latach 90. Firma ta handlowała m.in. gazem. SBU zarzuciła byłej premier "organizację uchylania się od spłaty podatków na ogólną sumę przekraczającą 4,7 mln hrywien (ok. 1,95 mln złotych), kradzież oraz próbę kradzieży środków budżetowych drogą wyłudzenia ponad 25 mln hrywien (ok. 10,4 mln złotych) z podatku VAT, fałszowanie dokumentów służbowych, a także uchylanie się od spłaty 681 tys. hrywien (ok. 283 tys. złotych) podatku dochodowego".
Julia Tymoszenko była najważniejszą konkurentką prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich na początku 2010 roku. Opozycjonistka utrzymuje, że wyrok na nią zapadł dlatego, że ekipa Janukowycza dąży do wyrugowania jej z polityki. Zgodnie z ukraińskim prawem osoba skazana nie może kandydować ani w wyborach prezydenckich, ani parlamentarnych. W październiku oprócz pozbawienia wolności sąd pierwszej instancji zakazał Tymoszenko zajmowania stanowisk państwowych na okres 3 lat oraz zobowiązał ją do wypłacenia państwowej firmie paliwowej Naftohaz Ukrainy odszkodowania w wysokości 1,5 mld hrywien (ok. 600 mln złotych). Według sądu była to wartość strat, które poniósł Naftohaz w wyniku zawarcia przez Tymoszenko niekorzystnych umów gazowych z Rosją.
Skazanie Tymoszenko pogorszyło stosunki między Ukrainą a Unią Europejską. Bruksela uznała, że wyrok na byłą szefową rządu jest wyrazem wybiórczego stosowania prawa, co zaowocowało tym, że w grudniu nie doszło do parafowania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE.
zew, PAP