Trwa druga runda wyborów prezydenckich w Serbii. Walczą w niej obecny prezydent Jugosławii Vojislav Kosztunica i wicepremier Miroljub Labus.
Kosztunica ma opinię umiarkowanego nacjonalisty, zaś Labus reprezentuje orientację liberalną. Stąd wybór prezydenta jest wyborem drogi reform. Kosztunica jest zwolennikiem wolniejszych i stopniowych przemian. Jego rywal forsuje kuracje wstrząsową gospodarki.
W pierwszej rundzie, która odbyła się dwa tygodnie temu, uzyskali oni odpowiednio 30,89 i 27,36 procent głosów i wyprzedzili dziewięciu innych kandydatów.
Faworytem drugiej rundy jest Kosztunica, kluczową sprawą będzie jednak w tej turze frekwencji wyborcza, która musi osiągnąć 50 procent, aby wybory były ważne. Dziś podobnie jak w poprzedniej turze pogoda jej nie sprzyja. Jest zimno i pada deszcz.
Do godz. 14.00 głosy oddało zaledwie 21,7 proc. uprawnionych. To znacznie mniej niż o tej samej porze podczas pierwszej tury (27,3 proc.). Ostateczna frekwencja wyniosła wtedy 55,5 proc.
Lokale wyborcze będą czynne do godz. 20.00. Pierwsze prognozy wyników oczekiwane są jeszcze w niedzielę wieczorem.
Niską frekwencję przypisuje się wyborczej apatii i zniechęceniu, wywołanym ciągłymi "wojnami na górze" między obozami politycznymi obu kandydatów, wywodzących się z ruchu reformatorskiego, który w 2000 roku obalił Slobodana Miloszevicia, oraz miernymi efektami reform gospodarczych.
Ponadto przywódca skrajnych nacjonalistów Vojislav Szeszelj wezwał swoich sympatyków do zbojkotowania drugiej tury. W pierwszej zdobył on tylko o 5 proc. głosów mniej niż Labus, trudno go więc ignorować, gdyby zaszła potrzeba powtórzenia wyborów.
em, pap
W pierwszej rundzie, która odbyła się dwa tygodnie temu, uzyskali oni odpowiednio 30,89 i 27,36 procent głosów i wyprzedzili dziewięciu innych kandydatów.
Faworytem drugiej rundy jest Kosztunica, kluczową sprawą będzie jednak w tej turze frekwencji wyborcza, która musi osiągnąć 50 procent, aby wybory były ważne. Dziś podobnie jak w poprzedniej turze pogoda jej nie sprzyja. Jest zimno i pada deszcz.
Do godz. 14.00 głosy oddało zaledwie 21,7 proc. uprawnionych. To znacznie mniej niż o tej samej porze podczas pierwszej tury (27,3 proc.). Ostateczna frekwencja wyniosła wtedy 55,5 proc.
Lokale wyborcze będą czynne do godz. 20.00. Pierwsze prognozy wyników oczekiwane są jeszcze w niedzielę wieczorem.
Niską frekwencję przypisuje się wyborczej apatii i zniechęceniu, wywołanym ciągłymi "wojnami na górze" między obozami politycznymi obu kandydatów, wywodzących się z ruchu reformatorskiego, który w 2000 roku obalił Slobodana Miloszevicia, oraz miernymi efektami reform gospodarczych.
Ponadto przywódca skrajnych nacjonalistów Vojislav Szeszelj wezwał swoich sympatyków do zbojkotowania drugiej tury. W pierwszej zdobył on tylko o 5 proc. głosów mniej niż Labus, trudno go więc ignorować, gdyby zaszła potrzeba powtórzenia wyborów.
em, pap