Były libijski ambasador nie żyje. Zmarł na skutek tortur?

Były libijski ambasador nie żyje. Zmarł na skutek tortur?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Były ambasador libijski w Paryżu Omar Brebesz zmarł najpewniej na skutek tortur 24 godziny po zatrzymaniu przez milicję, w której skład wchodzą dawni powstańcy - poinformowała organizacja praw człowieka Human Rights Watch (HRW).

Milicja z Zintanu, która podczas powstania walczyła z reżimem Muammara Kadafiego, zatrzymała 62-letniego Brebesza 19 stycznia w  Trypolisie. Zmarł dobę później, a powodem zgonu były m.in. "liczne obrażenia ciała i złamane żebra" - wynika ze wstępnych rezultatów sekcji zwłok, na które powołuje się HRW. Na zdjęciach na ciele byłego ambasadora widoczne są siniaki i rany. - Paznokcie u stóp wyglądają na powyrywane, co wskazuje na to, że  (Brebesz) przed śmiercią był torturowany - podkreśla HRW.

Organizacje praw człowieka coraz częściej krytykują libijskie milicje, oskarżając je o torturowanie więźniów, głównie dawnych zwolenników reżimu Kadafiego. W latach 2004-2008 Brebesz pracował w libijskiej ambasadzie w Paryżu jako attache kulturalny, a przez kilka miesięcy był tymczasowym ambasadorem. Podczas powstania w 2011 r., gdy Kadafi jeszcze był u  władzy, Brebesz kontynuował współpracę z libijskim MSZ. Po upadku reżimu pracował dla nowych przejściowych władz.

Brebesz sam zgłosił się do milicji w Trypolisie, która prowadziła dochodzenie. Następnego dnia jego rodzinę poinformowano, że ciało byłego ambasadora znajduje się w szpitalu w Zintanie - tłumaczył syn Brebesza. Także z raportu policji w Trypolisie wynika, że Brebesz zginął na  skutek tortur. W dokumencie cytowano zeznania mężczyzny, który przyznał się do zabicia byłego ambasadora.

We wtorek władze zapowiedziały, że przeprowadzą śledztwo w sprawie doniesień o torturach, stosowanych przez powstańców w zaimprowizowanych więzieniach na zwolennikach obalonego reżimu.

eb, pap