Temperatury w Czechach znów spadły poniżej minus 30 stopni Celsjusza i biły nowe rekordy. W Kvildzie na Szumawie zanotowano w nocy z 3 na 4 lutego minus 37,7 stopni, a w Jizerce w Górach Izerskich - minus 30 stopni. Liczba ofiar mrozu wzrosła do 12.
Czeska policja podała, że 3 lutego w Nowym Jiczynie na Morawach znaleziono zmarłą z wychłodzenia bezdomną Słowaczkę. Dzień później mróz nie był już tak intensywny. Czeskie służby wciąż jednak informowały o utrudnieniach w transporcie kolejowym i drogowym: z powodu niskiej temperatury pękały szyny, a niektóre drogi pokrywała warstwa lodu. Według czeskich kolei państwowych CzD usterki nie powodowały większych zmian w weekendowym rozkładzie jazdy. Jedynie pod Prachaticami (na południu) odwołano dwa pociągi osobowe, ponieważ koła lokomotyw ślizgały się na torach.
Nowe rekordy zimna zarejestrowano m.in. na Morawach. Słupek rtęci w Karniowie (na Śląsku Opawskim) spadł do minus 25,2 st. C, w Opawie było minus 21,6, a w Szumperku na północnych Morawach zarejestrowano minus 24,6 st. C. Na czeskim Śląsku i Morawach z powodu arktycznych temperatur nad miastami unosi się chmura smogu. Limity pyłów w atmosferze czterokrotnie przekroczyły tam dopuszczalne normy.
PAP, arb