Uzbrojeni funkcjonariusze z libijskich sił rządowych strzegli ambasady przed kilkudziesięcioma demonstrantami, którzy powiewając flagami syryjskiej opozycji zdołali wybić kilka szyb w budynku i wymalować graffiti na jego ścianach. Demonstranci powiedzieli, że chcą zastąpić flagę z budynku ambasady sztandarem syryjskiej opozycji i czerwono-czarno-zieloną flagą Narodowej Rady Libijskiej (NRL), która doszła do władzy po obaleniu w ubiegłym roku w Libii Muammara Kadafiego. - Wszystko to z powodu tego, co się dzieje w Hims, z powodu chińskiego i rosyjskiego weta - oświadczył Ahmed Murad, Syryjczyk mieszkający w Libii.
Jeden z ochroniarzy strzegących ambasady relacjonował, że jego koledzy strzelali w powietrze, by rozproszyć tłum, który rzucał kamieniami, a później jajkami, nim atakujący odstąpili, bo nadeszła pora modłów. Demonstranci wręczyli następnie libijskim strażnikom odręcznie napisany list, który miał zostać przekazany pracownikom ambasady. W liście skrytykowano chińskie weto.
Dzień wcześniej przeciwko wetu Rosji i Chin Syryjczycy i Libańczycy protestowali w Trypolisie przed ambasadą Rosji. 200 osób weszło na teren ambasady i usunęło rosyjską flagę, zastępując ją "sztandarem niepodległości" syryjskiej rewolucji.
Chiny, które wraz z Rosją zablokowały 4 lutego rezolucję RB ONZ w sprawie Syrii, broniły swego stanowiska, wyjaśniając, że zachodnie interwencje militarne w Libii, Afganistanie i Iraku ujawniły ryzyko siłowej zmiany władzy.
PAP, arb