W bombardowaniu miasta Hims w centrum Syrii zginęło w ciągu ośmiu ostatnich godzin co najmniej 47 cywilów - poinformowali obrońcy praw człowieka w broniącym się mieście i przedstawiciele opozycji.
Mohammad Hassan, który rozmawiał z agencją Reutera, tłumaczył, że w mieście na krótko przywrócono dostawy elektryczności i łączność, dzięki czemu udało się sporządzić bilans ofiar. Nieco później Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że siły prezydenta Baszara el-Asada, przeciwko któremu od marca trwa rewolta, zabiły co najmniej 20 cywilów w następstwie szturmu na domy trzech nieuzbrojonych rodzin mieszkających w Hims.
Obrońcy praw człowieka relacjonują, że od świtu bombardowanie miasta nasiliło się, a siły Asada prowadzą również ostrzał rakietowy i moździerzowy. Ich zdaniem wojsko przygotowuje się do zajęcia miasta. W nocy z 3 na 4 lutego Hims było areną najgorszej masakry ludności cywilnej od początku powstania przeciwko Asadowi w marcu 2011 roku. Żołnierze zabili - według różnych źródeł - od 150 do 260 osób.
Władze syryjskie mówiąc o sytuacji w Hims twierdzą, że armia walczy z "terrorystami", którzy chcą podzielić kraj. Rząd oskarża zbuntowaną ludność i wspierających ją żołnierzy, którzy obrócili broń przeciwko reżimowi, że posiadają wielki arsenał, w tym granaty izraelskiej produkcji, artylerię przeciwlotniczą i broń automatyczną.
W marcu 2011 roku, na fali wydarzeń arabskiej wiosny, rozpoczęły się w Syrii antyrządowe demonstracje, które przerodziły się w opór zbrojny przeciwko reżimowi Asada. Według ONZ tłumienie tych wystąpień przez siły rządowe pociągnęło za sobą śmierć co najmniej 6 tys. ludzi.PAP, arb