Petycja polskich związków zawodowych
"Protestuję przeciwko dyskryminacyjnej idei Partij voor de Vrijheid (PVV), odzwierciedlonej na stronie internetowej, poprzez którą użytkownicy są zachęcani do zgłaszania swoich zażaleń oraz skarg na obywateli Europy Środkowej i Wschodniej mieszkających w Holandii. Celem tej strony jest tworzenie klimatu nieufności wobec Polaków oraz innych obywateli Europy Środkowej i Wschodniej mieszkających w Holandii - głosi petycja. "Fakt, że wyżej wymieniona strona dotyczy wyłącznie określonej grupy ludzi dowodzi zamierzonej dyskryminacji imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej. Prawo holenderskie zabrania tego typu dyskryminacji" - podkreślono w petycji, cytując stosowny fragment konstytucji Holandii. Petycja kończy się wyrażeniem oczekiwania, że "władze holenderskie podejmą niezbędne działania w celu usunięcia wyżej wymienionej strony stworzonej przez Partij voor de Vrijheid (PVV)".
Tusk: to inicjatywa partii znanej z ekstrawagancji
Na portalu PZZ jest też informacja, że petycja zostanie automatycznie wysłana pod adresy holenderskich organizacji walczących z dyskryminacją. Nie podano, ile osób podpisało już petycję. Premier Donald Tusk zapowiedział, że będzie reakcja w sprawie portalu stworzonego przez Partię na rzecz Wolności. Szef rządu ma rozmawiać na ten temat z szefem MSZ. Tusk zastrzegł, że ponieważ jest to "inicjatywa znanej z osobliwości politycznych i ekstrawagancji partii, a nie inicjatywa rządu holenderskiego", to działania polskiego rządu będą "trochę ograniczone". Dopytywany przez dziennikarzy o to, jakie to będą działania, premier powiedział: "będziemy kolekcjonować pomysły".
"Pomysł PVV jest szkodliwy i obraźliwy"
Portal partii Geerta Wildersa skrytykowała już ambasada RP w Hadze. Pomysł PVV jest "szkodliwy i obraźliwy" i nie służy spokojnej debacie - ocenił rzecznik prasowy polskiej placówki dyplomatycznej Janusz Wołosz. Jak podkreślił, jest to również działanie nieuzasadnione, ponieważ rolę, jaką samozwańczo przyznali sobie autorzy portalu w zajmowaniu się skargami, pełnią już inne instytucje i organizacje publiczne, takie jak policja, rzecznik praw obywatelskich czy władze gmin. Wołosz zapewnił, że przygotowywane jest pismo do władz PVV ze stanowiskiem Polski. Polska ma świadomość, że pomysł utworzenia portalu to "zjawisko partyjne" wewnątrz PVV, która stara się w ten sposób odzyskać słabnącą popularność wśród wyborców, i jako takie nie odzwierciedla stanowiska holenderskiego rządu - podkreślił rzecznik.
Ambasadorzy podpiszą list wzywający do odcięcia się od inicjatywy
- 13 lutego dziesięciu ambasadorów ma podpisać list wzywający do odcięcia się od inicjatywy stworzenia antyimigranckiego portalu przez holenderską partię PVV - poinformował rzecznik polskiej ambasady w Holandii Janusz Wołosz. Rzecznik prasowy polskiej ambasady w Holandii powiedział, że z inicjatywy polskiego ambasadora 10 lutego w naszej placówce w Hadze spotkali się ambasadorowie dziesięciu tzw. nowych państw Unii (Polski, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Słowacji, Słowenii, Węgier, Bułgarii i Rumunii - kraje te dołączyły do UE w 2004 i 2007 roku). Zaznaczył, że wszyscy zgodzili się, iż powstanie portalu musi spotkać się z odpowiednią reakcją. Ma nią być list do szefów holenderskich klubów parlamentarnych oraz opinii publicznej Holandii. Dziesięciu ambasadorów ma podpisać go w poniedziałek. Projekt listu jest obecnie konsultowany w poszczególnych ambasadach.
"Portal uderza w jeden z filarów Unii Europejskiej"
Jak powiedział Wołosz, w projekcie wyrażono "daleko idące ubolewanie" z powodu uruchomienia portalu. Projektowany list ma też wezwać polityków do - jak mówił - "zdystansowania się od tej godnej pożałowania inicjatywy". Napisano w nim także m.in., że portal uderza w jeden z filarów UE, jakim jest swobodny przepływ osób. Podkreślono ponadto, że przez współobywateli sygnatariuszy listu Holandia zawsze była postrzegana jako kraj otwarty oraz tolerancyjny; wyrażono nadzieję, że nadal będzie tak postrzegana. Jak powiedział Wołosz, polska placówka jednocześnie zwróciła się w sprawie portalu do biur zajmujących się w Holandii przypadkami dyskryminacji. Biura te - jak mówił - po przeanalizowaniu sytuacji mogą zwrócić się do sądu o zamknięcie portalu.
ja, PAP