Worobiow kierował aparatem Jednej Rosji od 2005 roku. Po grudniowych wyborach do Dumy Państwowej stanął na czele frakcji parlamentarnej partii Putina. Został też wiceprzewodniczącym niższej izby rosyjskiego parlamentu.
W piątek Worobiow nie wykluczył, że Jedna Rosja zostanie poddana rebrandingowi, czyli operacji zmiany nazwy i wizerunku. - Wszystko, co wiąże się ze wzmacnianiem naszych pozycji, w tym jakaś forma rebrandingu, nowe chwyty, nowe sposoby działalności politycznej, bez wątpienia zostanie przez nas zastosowane - oświadczył w kuluarach Dumy.
Popularność Jednej Rosji gwałtownie spada, co najdobitniej pokazały grudniowe wybory parlamentarne, w wyniku których partia Putina straciła większość kwalifikowaną w Dumie, zachowując wprawdzie większość absolutną. W ciągu czterech lat Jedna Rosja straciła aż 12,33 mln wyborców i 77 miejsc w izbie. Mimo to opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa wyborcze. Według niektórych ekspertów, rezultat Jednej Rosji został "poprawiony" o 10-15 proc.
Po wyborach przeciwko oszustwom demonstrowały na ulicach Moskwy i innych miast tysiące osób. Największe akcje protestacyjne odbyły się 10 i 24 grudnia w stolicy. W tej pierwszej wzięło udział 25 tysięcy, a według niektórych źródeł nawet 40 tys. ludzi; w drugiej ponad 60 tys. osób. 4 lutego nastąpił ciąg dalszy tych wystąpień. W Moskwie na ulice wyszło ok. 50-60 tys. stronników opozycji.
Opozycjoniści, nazywający Jedną Rosję "partią oszustów i złodziei", zapowiedzieli kontynuowanie protestów. Domagają się m.in. odejścia Putina i zreformowania systemu politycznego, a następnie rozpisania nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Kolejne akcje opozycji planowane są na 26 lutego, na tydzień przed wyborami prezydenckimi, po których Putin chce wrócić na Kreml.
pap, ps