W tym czasie złodzieje zarejestrowali na niego 1737 samochodów, a życie Holendra zmieniło się w koszmar: był wielokrotnie oskarżany o różne wykroczenia z udziałem zarejestrowanych na niego pojazdów, niepłacenie należnych podatków, a nawet o powodowanie wypadków. Zasądzono też w stosunku do niego grzywny, których nie płacił, w wyniku czego trafił do aresztu. W dodatku władze odebrały mu zasiłek rodzinny, uznając, że skoro na jego nazwisko zarejestrowanych jest tyle pojazdów, jego sytuacja materialna jest satysfakcjonująca.
W 1996 roku Romet na próżno zabiegał na różnych szczeblach administracyjnych o wyjaśnienie sprawy. Z kolei w 2004 roku sąd odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie oszustów, którzy rejestrowali samochody posługując się skradzionym prawem jazdy; sąd argumentował, że upłynął zbyt długi czas. Strasburski trybunał orzekł, że nieunieważnienie przez władze prawa jazdy Rometa w chwili zgłoszenia jego utraty, co umożliwiło posługiwanie się jego dowodem tożsamości dla celów oszustwa, stanowiło "ingerencję" w jego życie prywatne. Trybunał zlecił władzom Holandii wypłacenie mężczyźnie 9 tys. euro odszkodowania za straty moralne.
ja, PAP