- Byłam ogromnie zaszczycona, gdy usłyszałam, że przyznano mi honorową nagrodę Złotego Niedźwiedzia. To dość nieopisane uczucie być wyróżnioną poza moim krajem. Dorastałam w stanie New Jersey, w pięciotysięcznym mieście i nigdy nie wyobrażałam sobie, że po latach stanę na scenie prestiżowego festiwalu. Czuję się, jakby to był sen. Próbuję pojąć, że to dzieje się naprawdę, ale jeszcze mi się to nie udało - powiedziała Streep na konferencji prasowej w Berlinie.
Przyznała, że lubi grać role "trudnych kobiet". - Lubię grać bardzo różnych ludzi. Lubię grać trudne kobiety, a przynajmniej takie, które trudno zrozumieć - mówiła. Pytana o swoją najnowszą rolę Streep powiedziała, że dzięki filmowi dowiedziała się wielu zaskakujących rzeczy o Margaret Thatcher - jak np. tego, że nie była przeciwniczką aborcji i że bardzo wcześnie dostrzegła problem globalnego ocieplenia.
- Margaret Thatcher na pewno zostanie wyniesiona na ołtarze ruchu feministycznego, choć na pewno by się przed tym broniła. Była feministką, bo otworzyła drzwi kobietom tam, gdzie nie miały wstępu - oceniła aktorka. Wyznała też, że po każdym dniu zdjęć na planie "Żelaznej Damy" reżyserka przynosiła jej gin z tonikiem - aby odreagować.
Za rolę w tym filmie Meryl Streep otrzymała Złoty Glob oraz nagrodę Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych (BAFTA). Została również nominowana do nagrody Oscara.
zew, PAP