Białorusini nie mówią po białorusku. "Urzędnicy powinni dać przykład"

Białorusini nie mówią po białorusku. "Urzędnicy powinni dać przykład"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alaksandr Łukaszenka (fot. president.gov.by) 
Konieczna jest popularyzacja języka białoruskiego w życiu codziennym - oświadczył wiceminister kultury Białorusi Tadeusz Strużecki. Na spotkaniu podkreślano jednak, że przykład powinien iść z góry, czyli m.in. od urzędników.
- Historycznie tak się złożyło, że duża część ludności nie używa ojczystego języka lub używa go rzadko - zauważył Strużecki podczas okrągłego stołu poświęconego popularyzacji języka białoruskiego. Jego zdaniem większość mieszkańców zna białoruski, lecz w niektórych sytuacjach go nie używa, wobec czego "niezbędne są wysiłki społeczeństwa na rzecz ochrony i popularyzacji języka białoruskiego". - Język białoruski powinien być stale używany w środkach masowej informacji, należy na to zwracać uwagę szefów struktur państwowych różnych szczebli - zaznaczył.

Łukaszenka da przykład?

Dyrektor Instytutu Języka i Literatury Białoruskiej Narodowej Akademii Nauk Alaksandr Łukaszaniec, który uczestniczył w spotkaniu, ocenił, że obecnie "aktywnie posługuje się białoruskim 20-30 proc. ludności" i że odsetek ten się raczej nie zmienia. Jego zdaniem, największym problemem jest zakres posługiwania się białoruskim w sytuacjach oficjalnych. - Obserwujemy taki paradoks, że język białoruski w bardzo ograniczonym stopniu jest wykorzystywany w najważniejszych oficjalnych sferach komunikacji. Chodzi tu przede wszystkim o sferę urzędniczą oraz kierowania państwem - zauważył. Odnosząc się do prezydenta Alaksandra Łukaszenki, który zapytany na ubiegłorocznej konferencji prasowej po białorusku, dlaczego nie odpowiada w tym języku, udzielił odpowiedzi po rosyjsku, Łukaszaniec przyznał, że "ludzie cieszący się autorytetem i szacunkiem oraz odnoszący sukces powinni dawać przykład". - Od tego wiele zależy, nie tylko od prezydenta, ale i od innych - dodał.

W miastach uczą po rosyjsku

Na spotkaniu przedstawiono dane statystyczne, dotyczące publikacji książek po białorusku i białoruskojęzycznego szkolnictwa średniego. Według przedstawicielki resortu kultury Aleny Szycik, w 2011 roku wydano na Białorusi ponad 11 tys. pozycji książkowych, z czego 940, czyli 8,5 proc., w języku białoruskim. Z danych raportu resortu edukacji wynika natomiast, że szkoły białoruskojęzyczne stanowią prawie 52 proc. placówek edukacyjnych na szczeblu średnim - jest ich 1782. Jednakże ich liczba spada - w zeszłym roku obniżyła się o 2 proc. Przedstawicielka resortu edukacji Iryna Bułaukina ubolewała, że prawie wszystkie białoruskojęzyczne szkoły średnie znajdują się na terenach wiejskich, co jej zdaniem wynika stąd, że rodzice w  miastach zapisują dzieci do szkół rosyjskojęzycznych. Z opinią tą polemizowała jedna z dziennikarek, twierdząc, że chciała zapisać swoje dziecko do szkoły białoruskojęzycznej, ale w jej dzielnicy takiej nie było.

Białoruski w co piątym domu

W ciągu dziesięciu lat, które minęły między dwoma ostatnimi spisami powszechnymi - w latach 1999 i 2009 - odsetek osób, które mówią po białorusku w domu, spadł na Białorusi z 37 do 23 proc. Podczas ostatniego spisu język białoruski jako ojczysty wskazało 53 proc. mieszkańców Białorusi - o 20 proc. mniej niż podczas poprzedniego. Sondaż przygotowany na zlecenie niezależnego Związku Pisarzy Białoruskich wykazał, że 13,3 proc. Białorusinów w ogóle nie umie czytać po  białorusku. Według ubiegłorocznych danych Radia Swaboda, z ponad tysiąca zarejestrowanych na Białorusi gazet i magazynów tylko 80 wychodzi po białorusku.

PAP, arb