- Średnio spadają cztery pociski rakietowe na minutę - relacjonował Abdallah. Dodał, że celem ataku są cztery dzielnice, kontrolowane przez zbrojną opozycję. Według aktywisty nad miastem krążą samoloty wojskowe i rozpoznawcze. Hims, trzecie co do wielkości miasto kraju, jest w ostatnich dniach obiektem zmasowanych ataków sił rządowych. 3 lutego armia rozpoczęła ofensywę na miasto, w której wyniku zginęło kilkaset osób. Wojsko ostrzeliwuje z wyrzutni rakietowych i moździerzy dzielnice kontrolowane przez zbrojną opozycję.
Według sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna "jest prawie pewne", że reżim prezydenta Baszara el-Asada popełnia w Hims zbrodnie przeciw ludzkości. - Dochodzi do masowego ostrzału całych dzielnic. Szpitale są wykorzystywane jako ośrodki tortur. Nawet dziesięcioletnie dzieci są więzione i wykorzystywane. Jest prawie pewne, że to, co widzimy, to zbrodnie przeciw ludzkości - ocenił sekretarz generalny ONZ.
16 lutego Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych zdecydowaną większością głosów uchwaliło rezolucję, potępiającą syryjskie władze i domagającą się natychmiastowego wstrzymania aktów przemocy oraz uruchomienia procesu demokratyzacji. Rezolucja ma charakter deklaratywny i nie wprowadza żadnych sankcji.
W marcu 2011 roku na fali arabskiej wiosny rozpoczęły się w Syrii antyrządowe demonstracje, które przerodziły się w opór zbrojny. Według obrońców praw człowieka konflikt pochłonął 7 tys. ofiar. Władze syryjskie tłumaczą, że stawiają opór ponieważ kraj chcą podzielić terroryści. Rząd oskarża zbuntowaną ludność i wspierających ją żołnierzy, którzy obrócili broń przeciwko prezydentowi, o posiadanie wielkiego arsenału, w tym granatów izraelskiej produkcji, artylerii przeciwlotniczej i broni automatyczną.
PAP, arb