Przemawiając w czwartek w Miami na Florydzie Obama przyznał, że ceny benzyny rosną w całym kraju, i dał do zrozumienia, że rząd niewiele może zrobić, aby doprowadzić do ich obniżki.
Ceny rosną w związku ze wzrostem światowych ceny ropy naftowej, które przekroczyły już barierę 100 dolarów za baryłkę. Przypisuje się to głównie napięciu w rejonie Zatoki Perskiej z powodu wzajemnych pogróżek wymienianych między Iranem a USA i Izraelem. Republikanie jednak oskarżają prezydenta, że nie wykorzystuje możliwości większego uniezależnienia się od dostaw ropy z Bliskiego Wschodu przez zwiększenie jej krajowej produkcji.
Przypominają tu moratorium na wiercenia naftowe w Zatoce Meksykańskiej po katastrofalnym wycieku ropy - potem jednak odwołane - a także zakaz budowy ropociągu Keystone z Kanady do Teksasu (ze względu na ochronę środowiska).
W przemówieniu w Miami Barack Obama powiedział, że problem cen benzyny można rozwiązać tylko w drodze długofalowej strategii, nieograniczającej się do zwiększania wierceń naftowych. - Naród amerykański nie jest głupi i wie, że zwiększanie wierceń to nie jest żaden plan. To hasło na kampanię wyborczą - oświadczył.
Potrzebna jest - powiedział - wszechstronna strategia, która łączy zwiększanie krajowej produkcji ropy z rozwijaniem alternatywnych źródeł energii, jak energia słoneczna i wiatrowa, a także z produkcją bardziej energooszczędnych pojazdów.
pap, ps