Tymczasem organizacje obrony praw człowieka donoszą, że w całym kraju dochodzi do starć sił rządowych z partyzantami. Bombardowane jest miasto Hims, matecznik antyprezydenckiej rebelii. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie co najmniej dwie osoby zginęły w południowej prowincji Dara, gdzie w połowie marca zaczęło się antyasadowskie powstanie. W samym mieście Dara doszło do starć między regularnymi siłami rządowymi, które używały ciężkiej artylerii, a rebeliantami.
Nieustannie bombardowane jest miasto Hims - ośrodek protestów przeciwko autorytarnym rządom Asada. Syryjskie siły bezpieczeństwa przeprowadzają operacje w wielu innych miastach w celu zdławienia rewolty - pisze agencja AFP. Powołując się na Syryjskie Obserwatorium, AFP podaje, że na Hims, które od ponad trzech tygodni jest bez przerwy bombardowane, spadły kolejne pociski moździerzowe. Ponownie została zbombardowana dzielnica Baba Amro, skąd wciąż nie mogą wydostać się ranni zagraniczni dziennikarze. Eksplozje było słychać również w dzielnicy Karm el-Zejtun, a intensywne wystrzały w dzielnicach Bab Sbaa i Hamidija.
Do licznych eksplozji doszło również w mieście Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii, gdzie siły bezpieczeństwa dokonują rewizji, szukając rebeliantów - informuje Syryjskie Obserwatorium. Według tej organizacji dziewięć osób zatrzymano. Również w mieście Hama w zachodniej Syrii i mieście Idlib na północnym zachodzie kraju było słuchać odgłosy eksplozji i wystrzałów.
Referendum odbywa się w warunkach trwających od 11 miesięcy i nasilających się walk przeciwników rządów Asada i partii Baas z wojskami rządowymi. Walki i represje wobec ludności cywilnej pochłonęły już ponad 7600 ofiar śmiertelnych.
PAP, arb