- Stany Zjednoczone ocenią obecnie wynik działań prawnych w Egipcie, gdzie wśród oskarżonych działaczy i współpracowników organizacji pozarządowych znaleźli się też Amerykanie - poinformowała amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton. - Będziemy więcej wiedzieć, kiedy już dokonamy analizy prawnej i zgromadzimy więcej informacji - dodała.
Wśród obecnych jeszcze w Egipcie oskarżonych cudzoziemców jest Sam LaHood, szef egipskiego biura Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego z siedzibą w Waszyngtonie, syn amerykańskiego sekretarza ds. transportu Raya LaHooda. Poza Amerykanami (według różnych źródeł jest ich 16-19) proces czeka też pięciu Serbów, dwóch Niemców i trzech nieegipskich Arabów.
Pod koniec grudnia egipscy prokuratorzy i policjanci przeszukali biura 17 organizacji pozarządowych, szukając dokumentów, które potwierdzałyby, że są one finansowane z zagranicy. Spośród tych organizacji trzy mają siedziby w USA: Narodowy Instytut Demokratyczny (NDI), Międzynarodowy Instytut Republikański i Freedom House. Zaniepokojenie rewizjami wyraziły wówczas UE i Stany Zjednoczone. Między Waszyngtonem a Kairem od dawna trwa spór co do prześladowania przez egipskie władze finansowanych przez USA ugrupowań prodemokratycznych i obrony praw człowieka. Wojskowi, którzy objęli tymczasowo władzę po obaleniu prezydenta Hosniego Mubaraka, twierdzą, że protestami przeciwko nim kierują "obce siły", że protestujących finansuje zagranica, aby zdestabilizować Egipt.
PAP, arb