Słowa szefa chińskiej dyplomacji świadczą o tym, iż Państwo Środka próbuje odzyskać pozycję w świecie arabskim, którą utraciło wetując wraz z Rosją projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii.
Apel Francji
Szef MSZ Francji Alain Juppe poinformował, że Rada Bezpieczeństwa ONZ rozpoczęła prace nad nową rezolucją w sprawie Syrii, w której członkowie Rady "domagają się natychmiastowego zakończenia wrogich działań i umożliwienia przekazania pomocy humanitarnej". Zaapelował do Rosji i Chin, by nie blokowały tej inicjatywy. Choć minister Yang nie wspomniał o nowej rezolucji, jego wypowiedź może sygnalizować zmianę w stanowisku Pekinu.
Czego obawiają się Chiny?
- W pracach nad dokumentem Chiny będą się wystrzegały wszelkich sformułowań, które mogłyby zagrozić pozycji syryjskich władz na czele z prezydentem Baszarem el-Asadem, i które de facto wspierałoby siły opozycyjne. Chiny najbardziej obawiają się, że Europa i USA mimo wszystko uchwalą (rezolucję dającą mandat na) interwencję wojskową w Syrii, tak jak to miało miejsce w przypadku Libii. Dla Chin ma to kluczowe znaczenie, choć w przeciwieństwie do Rosji nie są w Syrii bezpośrednio zaangażowane - ocenił ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu Pekińskiego Zhu Feng.
A Syryjczycy giną
Chiny - stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ z przysługującym mu prawem weta - wstrzymały się od głosu w głosowaniu nad rezolucją RB w sprawie Libii, która dała podstawy do interwencji NATO w tym kraju. Później jednak zarzucała Sojuszowi, że przekroczył swój mandat w tej sprawie.
Według szacunków ONZ konflikt w Syrii, który rozpoczął się w marcu 2011 roku, pochłonął ponad 7500 ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej; ostatnio codziennie ginie ponad 100 osób, w tym wiele kobiet i dzieci.
zew, PAP