Po dwóch tygodniach, protestach Watykanu i katolickiej hierarchii oraz publikacjach w kolejnych mediach, "Komsomolskaja Prawda" zamieściła wydany zaraz po pierwszym artykule protest franciszkanów.
Wyjaśniają oni, że mieszkanie - swoją byłą siedzibę - wynajęli kobiecie, która twierdziła, że zamierza prowadzić tam działalność charytatywną. Franciszkanie dodają także, że od chwili gdy doszły do nich słuchy, że najemca uczynił mieszkanie domem schadzek, bezskutecznie walczą o jego usunięcie.
W gazecie pojawia się także materiał redakcyjny. Jego autor twierdzi, że dziennik "nawet nie podejrzewał, iż (artykuł) wywoła niemal światowy skandal polityczny" i nie zamierzał łączyć franciszkanów z prowadzeniem domu publicznego. "O takim stwierdzeniu w materiale (autorki tekstu - Anny Sieliwanowej) nie ma nawet mowy".
Redakcja przyznaje, że Sieliwanowa zakończyła tekst sformułowaniem: "W jaki sposób prostytutki mogły wprowadzić się do klasztoru i to jeszcze do tak starego i szanowanego zakonu? Na razie na pytanie to nie ma odpowiedzi", ale uważa, że nie jest to żadna sugestia. "Odpowiedź została udzielona w otrzymanym szybko przez redakcję piśmie franciszkanów" - ocenia dziennik.
Jednak autor redakcyjnej notki nie wyjaśnia, dlaczego z opublikowaniem oświadczenia zakonu dziennik zwlekał prawie dwa tygodnie. Twierdzi natomiast, że redakcja nie mogła skontaktować się z franciszkanami, którzy mieli się ukrywać.
"Chcemy przy okazji jeszcze raz oświadczyć: niczego nie mamy przeciwko zakonnikom, szanujemy ich godność i wiarę, ale chcemy dać radę: jeśli zauważycie, że wasza własność używana jest w mało zbożnych celach, bijcie we wszystkie dzwony - otrzymacie (wówczas) poparcie i pomoc" - napisała "KP".
Franciszkanie interpretują artykuł jako "próbę wycofania się (przez gazetę) rakiem z kłopotów". Zapowiedzieli jednak, że mimo to nie odstąpią od zamiaru podania dziennika do sądu, podobnie jak dwóch kanałów telewizyjnymi, które podchwyciły temat i przedstawiły go w podobny sposób.
"Śmieszne jest twierdzenie, że +Komsomolskaja Prawda+, która znalazła taki skandalizujący temat, nie miała możliwości znalezienia numeru telefonu do naszej nowej siedziby" - mówi przełożony franciszkanów, ojciec Grzegorz Cioroch.
W obronie franciszkanów zamierzał zwołać w poniedziałek konferencję prasową znany rosyjski dysydent i obrońca praw człowieka, Siergiej Kowalow. W jego biurze poselskim powiedziano, że Kowalow i jego otoczenie uważają sprawę za "ordynarną prowokację" przeciwko franciszkanom i katolikom w ogóle, jednak konferencję wstrzymano na prośbę samych franciszkanów.
"Na obecnym etapie sprawą zajmują się adwokaci i nie ma potrzeby politycznych wystąpień. Uważamy, że bardziej zagroziłoby to niż pomogło całej sprawie" - powiedział o. Cioroch.
em, pap