Natomiast administracja prezydenta Busha wysyła sprzeczne sygnały co do swych planów wobec Iraku, nie precyzując, czy jej celem jest pozbawienie go broni masowego zniszczenia, czy także usunięcie reżimu Saddama Husajna.
Sekretarz stanu Colin Powell powiedział w niedzielę w programie telewizji NBC News, że rządowi USA zależy głównie na rozbrojeniu Iraku, a zapytany wprost, czy gdyby Husajn zgodził się na to, będzie mógł pozostać u władzy, odpowiedział: "Jesteśmy zainteresowani tylko w tym, aby wyeliminować broń masowego rażenia. Sądzimy, że naród iracki miałby się dużo lepiej z innym przywódcą, z innym reżimem, ale głównym wykroczeniem (Iraku) jest broń masowego rażenia".
Dziennik "Washington Times" odczytał to jako "zgodę USA" na to, by Saddam pozostał u steru w Bagdadzie, jeśli zostanie pozbawiony albo sam pozbędzie się wspomnianej broni.
Oznaczałoby to złagodzenie dotychczasowej linii administracji, której przedstawiciele powtarzali, że w Iraku musi nastąpić "zmiana reżimu", co interpretuje się jako konieczność obalenia dyktatora.
Także Condoleezza Rice, doradczyni Busha ds. bezpieczeństwa narodowego, położyła nacisk na pozbawienie Bagdadu broni masowej zagłady. "Celem jest rozbrojenie Saddama" - powiedziała w niedzielę w telewizji CNN.
W poniedziałek jednak rzecznik Białego Domu Ari Fleischer zdawał się potwierdzać, że celem Waszyngtonu jest usunięcie Saddama, usiłując zarazem pogodzić sprzeczności między wypowiedziami Powella a innymi członkami administracji.
"Gdyby oczywiście Irak zrobił wszystko to, do czego wzywa go prezydent (Bush), do czego zupełnie nie wydaje się skłaniać, wtedy cały charakter jego reżimu by się zmienił. Nie sądzę jednak, by było realistyczne oczekiwać, że Husajn prowadzi swój reżim do zmiany" - powiedział rzecznik Busha.
Powell uchodzi w administracji za zwolennika łagodniejszego kursu wobec Bagdadu. Jednak zdaniem niektórych obserwatorów, rozbieżności w rozłożeniu akcentów w wypowiedziach sekretarza stanu i oświadczeniach "jastrzębi" w ekipie Busha mogą być też wynikiem taktyki i zamierzonego "podziału ról".
Tymczasem w poniedziałek rano w ONZ rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa na temat Iraku. USA miały na nim wnieść projekt rezolucji, ustalającej zasady działania komisji inspekcyjnej ONZ w Iraku, które umożliwiłyby jej niczym nie ograniczony dostęp do irackiej broni masowego rażenia.
nat, pap