- Ani uczciwe, ani sprawiedliwe - tak kandydat partii komunistycznej Giennadij Ziuganow ocenił wybory prezydenckie w Rosji, w których według sondaży powyborczych zajął drugie miejsce za premierem Władimirem Putinem, uzyskując ok. 18 proc. głosów.
- Nie mogę uznać ich (wyborów) za uczciwe, sprawiedliwe i godne - powiedział kandydat Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) tuż po zakończeniu głosowania. Według niego uczciwe wybory zakładają "uczciwy dialog partii i władz z opozycją".
Ziuganow zarzucił Putinowi, że odmówił udziału w publicznej debacie, co też sprawia, że "wyborów nie można uznać za uczciwe i sprawiedliwe". Według niego uczciwe wybory zakładają, że "cała olbrzymia machina państwowa pracuje dla ścisłego przestrzegania prawa, aby w kampanii wyborczej wszyscy uczestnicy mieli takie same warunki". Tymczasem, jak powiedział Ziuganow, "cała nasza ogromna przestępcza, do cna skorumpowana machina państwowa pracowała tylko dla jednego kandydata.
Według sondaży powyborczych (exit-polls), opublikowanych w Moskwie po zamknięciu lokali wyborczych, Putin już w pierwszej turze głosowania został wybrany na kolejnego prezydenta Rosji, uzyskując ok. 59 proc. głosów.eb, pap