Dowódcą tej kompanii, która przechodzi bardzo wyczerpujący cykl szkoleniowy i treningowy, jest 56-letni inżynier, w cywilu specjalista od systemów komputerowych, Jan Gottfried. O jego wytrzymałości i kondycji młodsi o kilkadziesiąt lat żołnierze mówią z uznaniem, że jest niewiarygodna.
Antyterrorystyczne komando czeskich rezerwistów tworzy 40 żołnierzy, wśród których jest m.in. rzeźnik, nauczyciel, hutnik, kucharz, strażnik miejski, a także doradca wiceministra obrony.Ogromne są także różnice wiekowe. Dowódca ma kilka lat do emerytury, a jeden z jego żołnierzy dopiero przed rokiem zakończył zasadniczą służbę wojskową.
Zastępcą dowódcy kompanii jest doradca wiceministra obrony Ludvik Cimburek, kapitan rezerwy, który w przeszłości, jeszcze jako żołnierz zawodowy, przeszedł piekło szkoleniowe amerykańskich Rangers.
Jego zdaniem, antyterrorystyczne komando rezerwistów jest pełnowartościową jednostką, która może z powodzeniem zostać użyta w akcji bojowej.
Żołnierze, poza indywidualnym treningiem i codziennym utrzymywaniem kondycji, ćwiczą wspólnie trzy razy do roku, podczas dwutygodniowych zgrupowań. Wielu z nich ma wykształcenie wyższe. Wszyscy muszą umieć obsługiwać najwyższej jakości sprzęt i uzbrojenie, w które wyposażone są podobne, zawodowe jednostki antyterrorystyczne czeskiej armii.
Zdaniem dowódcy prościejowskiej jednostki desantowo-szturmowej Ondrzeja Palenika, utrzymywanie antyterrorystycznego komanda rezerwistów nie jest działalnością zbędną, ale ogromnie się opłaca.
"Bez wysokiej jakości rezerw zawodowych formacji antyterrorystycznych nie obejdzie się ani np. wielka Brytania, ani Czechy" - powiedział Palenik.
nat, pap