Szef państwa zapowiedział także, że krótko po swojej wygranej uda się do Izraela i Autonomii Palestyńskiej i będzie działał na rzecz zakończenia konfliktu, tak by "rok 2012 był rokiem pokoju" na Bliskim Wschodzie. - Chciałbym, by Francja, a za nią cała Europę podjęła inicjatywę, by rok 2012 był rokiem pokoju między Izraelem a Palestyńczykami - wskazał. Wyraził ubolewanie, że "Europa nie była zbyt chętna", by znaleźć rozwiązanie konfliktu, "który trwa stanowczo zbyt długo".
Sarkozy ocenił następnie, że fakt, iż w USA trwa kampania wyborcza i prezydent Barack Obama nie będzie działał w sprawie konfliktu bliskowschodniego, dopóki nie zostanie wybrany na drugą kadencję, "pozostawia miejsce Francji i Europie". Agencja AFP odnotowuje, że mówiąc o inicjatywie dla Bliskiego Wschodu, Sarkozy nazwał Obamę "wielkim prezydentem" i wyraził nadzieję na jego reelekcję.
Sondaże wykazują, że w ostatnim czasie Sarkozy zdołał odrobić nieco straty do swego rywala, socjalisty Francois Hollande'a, sięgając do kwestii imigracji i bezpieczeństwa, które przyczyniły się do jego wygranej w 2007 roku.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się 22 kwietnia, a druga - 6 maja.
pap, ps