Najgroźniejszy rywal Nicolasa Sarkozy’ego w wyborach prezydenckich we Francji, socjalista Francois Hollande złożył 9 marca wizytę w Warszawie i został przyjęty przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Hollande rozmawiał też z szefem SLD Leszkiem Millerem i wziął udział w debacie zorganizowanej w redakcji "Gazety Wyborczej" pod hasłem "Przyszłość Europy: nadzieje i pułapki". W debacie uczestniczył także były prezydent Aleksandr Kwaśniewski.
- Chciałem przyjechać do Polski. To duży europejski kraj: szósty pod względem liczby ludności, o dużym znaczeniu gospodarczym. To także łącznik z krajami Wschodu, a szczególnie z Ukrainą - podkreślił Hollande. Dodał, że Polskę i Francję łączy wspólna historia. Przyznał jednocześnie, że "w ciągu ostatnich lat pojawiało się wiele nieporozumień, które dotyczyły m.in. roli nowych państw członkowskich w Unii Europejskiej". - Nieporozumienia wynikły też w trakcie dyskusji nad unijną konstytucją. Wówczas pojawił się temat polskiego hydraulika, który stał się swoistym symbolem. I wreszcie ostatnio - w trakcie debaty o pakcie fiskalnym. Polska źle przeżyła te chwile dyskusji - podkreślił.Rywal Nicolasa Sarkozy'ego zaznaczył, że został dobrze przyjęty w Polsce za co jest wdzięczny Bronisławowi Komorowskiemu. Dodał, że nie żałuje, że nie spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem. - Ja ubiegam się o mandat prezydenta Francji, zatem spotkanie z prezydentem Polski, który sam został wybrany w wyborach powszechnych - tłumaczył. - Myślę, że po naszym spotkaniu prezydent będzie mógł przekazać moje stanowisko premierowi - dodał.
PAP, arb