- Jak tylko zaczęliśmy kręcić, podjechał mikrobus z milicjantami, wszystkich nas wsadzili do środka i powiedzieli, że wiozą sprawdzić dokumenty na komisariacie – powiedział Kuzniacou. Zaznaczył, że szwedzcy dziennikarze mają oficjalne akredytacje. Niezależny tygodnik „Nasza Niwa" pisze na swojej stronie internetowej, że zatrzymano także Pratasiewicza, ale wkrótce go zwolniono.
Milczące protesty, których uczestnicy umawiali się przez internet, odbywały się na Białorusi w czerwcu i lipcu 2011 roku co środę. Ich uczestnicy przychodzili wieczorem na centralne place swoich miast. Sygnałem protestu przeciw polityce władz było wspólne klaskanie, czasami tupanie. Nie wznoszono żadnych haseł, nie nawiązywano do zabronionej opozycyjnej symboliki narodowej. Z czasem milicja zaczęła zatrzymywać, często w sposób brutalny, uczestników tych akcji, a sądy skazywały ich na areszt administracyjny.
ja, PAP