"Wszystkich oczekiwań nie spełnię"
- Jaka piękna niedziela! - powiedział tuż po ogłoszeniu wyników Gauck. Dodał, że szerokie poparcie dla jego kandydatury daje mu nadzieję na zbliżenie między rządzącymi a społeczeństwem, do czego chciałby się przyczynić będąc prezydentem. - Na pewno nie dam rady spełnić wszystkich oczekiwań, wiązanych z moją osobą i moją prezydenturą. Ale jedno mogę obiecać: ze wszystkich sił i z całego serca mówię "tak" odpowiedzialności, którą mi dziś powierzono - zadeklarował.
Gauck przypomniał, że dokładnie 22 lata temu, 18 marca 1990 roku, w dawnej komunistycznej Niemieckiej Republice Demokratycznej odbyły się pierwsze wolne wybory. - Miliony mieszkańców wschodnich Niemiec po 60 latach panowania dyktatur wreszcie mogły być obywatelami. Nigdy nie zapomnę tamtych wyborów, zarówno ponad 90-procentowej frekwencji, jak i mojego własnego wewnętrznego poruszenia. Wiedziałem, że my, moje rodzinne miasto, mój szary, upokarzany kraj, będziemy teraz Europą - wspominał.
"Nie wyobrażam sobie siebie bez tej wolności"
Gauck podkreślił, że ze szczęścia odzyskania wolności wyrasta "obowiązek, ale też szczęście poczucia odpowiedzialności". - Dziś wybraliście prezydenta, który nie wyobraża sobie siebie bez tej wolności i nie potrafi wyobrazić sobie swego kraju bez praktykowanej odpowiedzialności. Przyjmuję to zadanie z nieskończoną wdzięcznością człowieka, który po długim błądzeniu przez polityczne pustynie XX wieku wreszcie i nieoczekiwanie odnalazł wolność i który przez minione 20 lat miał szczęście współtworzyć demokratyczne społeczeństwo - powiedział Gauck.
Wulff odszedł w niesławie
Przedterminowe wybory prezydenckie w Niemczech były konieczne, ponieważ w połowie lutego do dymisji podał się prezydent Christian Wulff. Hanowerska prokuratura wszczęła przeciw niemu śledztwo w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był on premierem landu Dolna Saksonia.
zew, PAP