"Damy w bieli" zrzeszają żony, siostry i matki odbywających kary więzienia dysydentów kubańskich.
70 zatrzymań w ciągu weekendu
Liderka organizacji, Berta Soler i prawie wszystkie aktywistki zatrzymane 18 marca, wyszły na wolność i są już w swoich domach - powiedziała działaczka Magaly Norvis Otero Suarez. Łącznie w ciągu weekendu 17-18 marca do aresztu trafiło 70 członki "Dam w Bieli". Zatrzymania nastąpiły na tydzień przed wizytą papieża Benedykta XVI na Kubie w dniach 26-28 marca.
18 kobiet zostało zatrzymanych, kiedy podczas cotygodniowego marszu protestu. Zeszły z uzgodnionej z władzami trasy w dzielnicy Miramar. Z kolei 36 działaczek zatrzymano, gdy miały iść do kościoła św. Rity. Coniedzielne marsze "Dam w bieli" to jedyne na Kubie publiczne protesty tolerowane przez władze. Działaczki mogą przechodzić trasą w dzielnicy Miramar, ale przy próbach zejścia z niej są zatrzymywane.
Cichy protest
"Damy w bieli" ubrane na biało, z kwiatami, demonstrują w ciszy, domagając się uwolnienia swoich najbliższych. Manifestacje odbywają się po mszy w kościele pod wezwaniem św. Rity, uchodzącej za patronkę pomagającą w sprawach beznadziejnych. Komunistyczne władze początkowo próbowały uniemożliwić te demonstracje, jednak po pewnym czasie zdecydowały się na nie zezwolić.
Pod koniec ubiegłego roku władze Kuby ogłosiły amnestię dla prawie 3 tysięcy więźniów. Gest ten łączono z wizytą Benedykta XVI. Obrońcy praw człowieka twierdzą jednak, że władze nasiliły krótkoterminowe zatrzymania i inne formy nękania opozycji.
is, PAP