"To była impreza, nie wybory"
Obrońcy praw człowieka podkreślili, że "impreza" z 4 marca nie spełniła międzynarodowych kryteriów wolnych wyborów: do udziału nie dopuszczono niezależnych kandydatów, Putin wykorzystywał stanowisko służbowe, na jego rzecz pracowała cała administracja państwowa, a w toku głosowania doszło do wielu manipulacji. Wcześniej uznania wyników wyborów prezydenckich w Rosji za prawomocne odmówiła Liga Wyborców, niezależna organizacja pozarządowa stawiająca sobie za cel obronę praw obywatelskich Rosjan. Określiła ona wybory jako "zniewagę dla społeczeństwa obywatelskiego Rosji" i "dyskredytację władz państwowych Federacji Rosyjskiej".
LW oceniła, że głosowanie nie było ani równe, ani sprawiedliwe, ani uczciwe. Podkreśliła, że wybory "nie były równe, gdyż dyskryminacja znanych polityków ograniczyła obywatelom możliwość wyboru i ułatwiła konkurowanie kandydatowi władz"; "nie były sprawiedliwe, ponieważ kandydaci prowadzili walkę w nierównych warunkach"; "nie były uczciwe, bo liczeniu głosów towarzyszyły systematyczne fałszerstwa, które w istotny sposób wypaczyły wolę wyborców".
Liga Wyborców
Ligę Wyborców powołali do życia uczestnicy wielotysięcznych manifestacji w obronie prawa do uczciwych wyborów. Protesty te odbyły się w Moskwie i innych miastach FR po grudniowych wyborach do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, uznanych przez opozycję za sfałszowane na korzyść kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja. Wśród założycieli LW są m.in.: literaci Ludmiła Ulicka, Borys Akunin i Dmitrij Bykow, piosenkarz rockowy Jurij Szewczuk, politolog Dmitrij Orieszkin, dziennikarze Tatiana Łazariewa, Olga Romanowa, Siergiej Parchomienko i Leonid Parfionow, a także blogerzy Ilja Warłamow i Rustem Adagamow.
Centralna Komisja Wyborcza Rosji ogłosiła, że wybory już w pierwszej turze wygrał Putin, zdobywając 63,60 proc. głosów.
ja, PAP