Burmistrz miasteczka Falciano del Massico na południu Włoch wydał niecodzienny dekret. Zabronił mieszkańcom umierać. W ten sposób chce zwrócić uwagę na problem braku miejsca na lokalnym cmentarzu.
W Falciano del Massico, które leży 60 km od Neapolu, żyje 3,7 tys. osób - głównie starszych ludzi. W nowinie burmistrz miejscowości napisał: "Zabrania się przekraczać granice ziemskiego życia. Jest bezwzględnie zakazane, dla wszystkich mieszkańców i każdego, kto przejeżdża przez nasze terytorium, przekraczać granice życia ziemskiego".
Apel burmistrza to odpowiedz na problem ciągnący się od pięćdziesięciu lat. W 1964 zmieniono granice administracyjne Colcanino, Capo Tignano i Mondragone. Spowodowało to zmniejszenie powierzchni Falciano del Massico. Gdy w miasteczku skończyło się miejsce na cmentarzu, władze zostały zmuszone do budowy nowego kilka kilometrów dalej - już w granicach administracyjnych innego miasta.
Apel burmistrza to odpowiedz na problem ciągnący się od pięćdziesięciu lat. W 1964 zmieniono granice administracyjne Colcanino, Capo Tignano i Mondragone. Spowodowało to zmniejszenie powierzchni Falciano del Massico. Gdy w miasteczku skończyło się miejsce na cmentarzu, władze zostały zmuszone do budowy nowego kilka kilometrów dalej - już w granicach administracyjnych innego miasta.
Mieszkańcy nie są z tego rozwiązania zadowoleni. - Skończymy w Mondragone albo Capo Tignano, bo tu nie ma już miejsca - mówi jeden z emerytów Falciano. - W Mondragone trzeba więcej zapłacić, bo biznes pogrzebowy kontroluje Camorra - dodaje inny.
Burmistrz tłumaczy, że wydał dekret, bo nie miał innego wyjścia. - Nie mogę zabronić nikomu umrzeć, bo o tym decyduje Bóg. Ale mogę wydać taki dekret polecający, by zrobić wszystko, by tu, w tym miejscu, nie umierać - wyjaśnia. Dodaje, że odzew już jest, bo władze regionu zwróciły uwagę na problem braku cmentarza i zamierzają znaleźć miejsce, by zbudować nowy.ja, TVN24, Reuters