Listopadowe wybory w Osetii Południowej, których wyniki unieważniono, były pierwszymi od uznania przez Rosję po pięciodniowej wojnie z Gruzją w sierpniu 2008 roku niepodległości tego regionu, a także drugiej separatystycznej republiki gruzińskiej - Abchazji. O stanowisko prezydenta ubiegali się: były szef KGB Leonid Tibiłow, pełnomocnik ds. praw człowieka przy prezydencie 35-letni Dawid Sanakojew, ambasador Osetii Płd. w Rosji Dmitrij Miedojew i lider Partii Komunistycznej Stanisław Koczijew. Zdaniem ekspertów warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, największe szanse w powtarzanych wyborach ma kolejny kandydat Moskwy, Miedojew. Koczijew jako jedyny nawoływał do wcielenia Osetii Płd. do Rosji. Pozostali opowiadają się za wzmocnieniem niepodległości Osetii Płd. jako niezależnego państwa, zachowującego dobre stosunki z Rosją.
Aby startować w wyborach wszyscy kandydaci musieli wykazać się płynną znajomością rosyjskiego i osetyjskiego. 15 potencjalnych kandydatów nie zdało testów językowych. Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie powyżej 50 procent głosów, za dwa tygodnie odbędzie się druga tura wyborów.
Drugą turę listopadowych wyborów prezydenckich wygrała kandydatka opozycji i zagorzała krytyczka dotychczasowego prezydenta Eduarda Kokojtego, była minister oświaty Ałła Dżiojewa, która pokonała popieranego przez Rosję Anatolija Bibiłowa. Sąd Najwyższy anulował jednak wyniki, uznając, że stronnicy Dżiojewej naruszyli prawo podczas głosowania. Gdy Dżiojewej zabroniono udziału w powtórce wyborów, stronnicy kandydatki rozpoczęli akcje protestu. W grudniu po mediacji przedstawiciela Kremla osiągnięto kompromis: Dżiojewa miała wyciszyć protesty w zamian za możliwość udziału w powtarzanych wyborach. Jednocześnie prokurator generalny i prezes Sądu Najwyższego mieli zostać zdymisjonowani. Ponieważ obaj pozostawali na stanowiskach, Dżiojewa zerwała porozumienie - oświadczyła, że jest legalnym prezydentem i wyznaczyła datę swojej inauguracji na 10 lutego. 9 lutego została jednak pobita przez funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy wtargnęli do jej sztabu. Dzień wcześniej lokalny parlament przegłosował poprawkę do ordynacji wyborczej, uniemożliwiającą Dżiojewej, pod formalnym pretekstem, start w wyborach prezydenckich 25 marca.
Tbilisi, tak jak ogromna większość wspólnoty międzynarodowej, traktuje w dalszym ciągu Abchazję i Osetię jako terytoria gruzińskie, toteż wybory w Osetii Południowej uznano za nielegalne. Poza Moskwą niepodległość Abchazji i Osetii Płd. uznają tylko Wenezuela, Nikaragua i Nauru.
PAP, arb