Nowego prezydenta parlament musi wybrać w ciągu 30 dni od oficjalnego odejścia z urzędu dotychczasowego prezydenta. Termin wyborów określa szef parlamentu. Do tego czasu obowiązki głowy państwa będzie sprawował przewodniczący parlamentu Laszlo Koever. Parlament dokonuje wyboru w tajnym głosowaniu spośród kandydatów, oficjalnie zgłoszonych przez co najmniej jedną piątą z 386 deputowanych. Jeśli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie otrzyma wymaganych dwóch trzecich głosów, w drugiej turze prezydent zostaje wyłoniony zwykłą większością głosów.
Orban poszuka na prawo od siebie
Rządząca partia Fidesz ogłosiła, że rozpoczyna rozmowy z pozostałymi czterema ugrupowaniami w parlamencie, które mają wyłonić następcę Schmitta. Fidesz ma w parlamencie 263 mandaty. Lider tego ugrupowania, premier Viktor Orban powiedział, że poprze kandydata, który "politycznie jest na prawo" od niego - poinformowała dpa. W myśl węgierskiej konstytucji, prezydent pełni przede wszystkim funkcje reprezentacyjne.
Partie opozycyjne domagały się dymisji Schmitta, podkreślając, że ktoś, kto dopuścił się plagiatu, nie jest godzien sprawowania najwyższego urzędu w państwie. Zwolennicy liberałów i skrajnej prawicy demonstrowali w ubiegłym tygodniu w stolicy Węgier przeciwko Schmittowi. 30 marca Schmitt zapewniał, że nie zamierza podać się do dymisji. Twierdził, że nie ma związku między jego pracą doktorską sprzed 20 lat a sprawowaniem obecnie urzędu prezydenta. Powtarzał swe wcześniejsze zapewnienia, że pracę doktorską napisał w 1992 roku "zgodnie ze swą najlepszą wiedzą" i że ma "czyste sumienie".
Prezydent stracił tytuł
29 marca Uniwersytet Medyczny im. Semmelweisa (SOTE) w Budapeszcie odebrał Schmittowi tytuł doktorski. Dysertacja Schmitta nie spełnia "kryteriów pracy napisanej zgodnie z metodą naukową" - oświadczył rektor SOTE Tivadar Tulassay. 33 członków Senatu tej uczelni głosowało za odebraniem prezydentowi tytułu doktora, czterech było przeciwnego zdania. Trzy dni po tej decyzji Tulassay podał się do dymisji, uzasadniając swój krok "odczuwalnym spadkiem zaufania" do siebie ze strony ministerstwa.
Na początku stycznia węgierskie media informowały, że większość pracy doktorskiej na temat igrzysk olimpijskich prezydent Schmitt "zapożyczył" od bułgarskiego naukowca Nikołaja Georgiewa. Schmitt zaprzeczał zarzutom, jego kancelaria wskazywała, że znał Georgiewa osobiście i że współpracowali, prowadząc badania naukowe.c Według agencji dpa, 197 z 215 stron swej pracy z 1992 roku Schmitt przetłumaczył dosłownie z francuskojęzycznego opracowania Bułgara oraz z pracy niemieckiego socjologa Klausa Heinemanna.
Podczas wystąpienia w parlamencie Schmitt bronił swojej pracy i zapowiedział, że odwoła się od decyzji uczelni. - To sprawa honorowa, mam czyste sumienie - podkreślił. Uznał siebie za ofiarę politycznego ataku i ogłosił, że napisze nową pracę doktorską o zależnościach między sportem a ochroną środowiska.
zew, PAP