- Doświadczenie cierpienia naznacza ludzkość, naznacza także rodzinę. Ileż to razy jej drogi stają się uciążliwe i trudne! Nieporozumienia, podziały, niepokój o przyszłość dzieci, choroby, różnego rodzaju kłopoty. Ponadto w naszych czasach sytuacja wielu rodzin uległa pogorszeniu z powodu trudności z otrzymaniem pracy oraz innych negatywnych konsekwencji spowodowanych kryzysem gospodarczym - podkreślił Benedykt XVI w przemówieniu na zakończenie Drogi Krzyżowej.
"Spoglądamy na krzyż Chrystusa: tam znajdujemy odwagę"
Papież wyraził przekonanie, że nabożeństwo Drogi Krzyżowej jest dla wszystkich, zwłaszcza rodzin, zachętą, aby "zyskać moc do przekraczania trudności". - Kiedy nasze rodziny mają stawić czoło bólowi, cierpieniu, spoglądamy na krzyż Chrystusa: tam znajdujemy odwagę, aby iść dalej; tam możemy powtarzać z nieugiętą nadzieją słowa św. Pawła: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?... Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował" - mówił Benedykt XVI.
- W udręczeniach i trudnościach nie jesteśmy sami, rodzina nie jest osamotniona: Jezus jest obecny ze swoją miłością, wspiera ją swoją łaską i obdarza ją mocą, aby dalej żyć, aby ponosić poświęcenia i przezwyciężać wszelkie przeszkody - dodał papież. Zachęcał, aby zwracać się do Chrystusa, kiedy zagrożona jest "jedność życia i rodziny".
Papieskie przemówienie zakończyła modlitwa do Matki Bożej, by prowadziła wszystkie rodziny ku światłu, które rozbłyska ze Zmartwychwstania Chrystusa i "ukazuje definitywne zwycięstwo miłości, radości, życia nad złem, cierpieniem i śmiercią".
Krzyż podczas Drogi Krzyżowej nieśli: papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej kardynał Agostino Vallini, franciszkanie z Ziemi Świętej, rodziny z Włoch, Irlandii, Burkiny Faso i Peru.
"Każda rodzina ma swoją Via Crucis"
Na początku nabożeństwa zabrzmiały słowa Jezusa: "Kto by chciał iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech bierze swój krzyż na każdy dzień i niech mnie naśladuje". "To zaproszenie jest skierowane do wszystkich, żyjących samotnie i małżonków, młodych, dorosłych i starszych, bogatych i biednych, tej czy innej narodowości. Jest aktualne dla każdej rodziny, dla jej pojedynczych członków oraz dla tej całej małej wspólnoty. W tej dramatycznej i uroczystej chwili do wszystkich, którzy podjęli drogę kroczenia za Nim, kierowana jest głęboka lekcja. Tak, jak każdy chrześcijanin, również każda pojedyncza rodzina ma swoją Via Crucis: choroby, śmierć, braki finansowe, biedę, zdrady, niemoralne zachowania jednych wobec drugich, nieporozumienia z rodzicami, klęski żywiołowe" - napisali autorzy rozważań.
Mówili o zdradzie małżeńskiej, gdy "chwieją się miłość i przyjaźń wzbudzone w związku", odczuwa się "ranę zdradzonej ufności, zagubionej zażyłości, utraconej pewności".
"To Kościół bity i raniony od nowa"
Scenę, w której żołnierze szydzą z Jezusa i biczują go, opatrzono komentarzem: "To wydarzenie sprzed 2000 lat powtarza się w historii Kościoła i ludzkości. Także dzisiaj. Jest to ciało Chrystusa; to Kościół bity i raniony od nowa". "Ile jest upadków w naszych rodzinach! Ile rozstań, ile zdrad! A potem rozwody, aborcje, porzucenia! Jezu, pomóż nam zrozumieć, czym jest miłość, naucz nas prosić o przebaczenie!" - napisali autorzy rozważań odczytanych w amfiteatrze Flawiuszów.
"Nieczęsto pamiętamy, że w każdym naszym potrzebującym bracie skrywasz się Ty, Synu Boży. Jakże inaczej wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy o tym pamiętali! Stopniowo zaczynamy sobie uświadamiać godność każdego człowieka, który żyje na Ziemi. Każda osoba, piękna lub brzydka, bardziej lub mniej zdolna, od pierwszych momentów życia w łonie matki, lub całkiem już stara, ukazuje Ciebie, Jezu" - dodali.
W rozważaniach zabrzmiały słowa skruchy za egoizm, uchylanie się przed zaangażowaniem na rzecz innych, wygodne życie i bierność. Znalazło się tam także wezwanie, by przyzwyczajać dzieci do skromności, ofiary, wyrzeczenia oraz do życia społecznego.
zew, PAP